Podróżniczka Beata Pawlikowska znana jest z eksperymentowania z najróżniejszymi religijnymi odłamami. W kontekście ostatnich awantur o „wolność słowa” warto przypomnieć opinię Pawlikowskiej na temat wiary.

W ubiegłym roku ukazała się kolejna książka Beaty Pawlikowskiej. „Blondynka nad Gangesem” opowiada o podróży do Indii zakończonej… uwięzieniem podróżniczki przez sektę reklamowaną jako „kurs medytacji” wolny od wszelkich religii i światopoglądów. Przy tej okazji Pawlikowska dzieli się swoimi przemyśleniami na temat wiary.

Przecież we wszystkich religiach świata głównym założeniem jest dobro i powstrzymanie się od zła, a jednak ludzie ciągle ze sobą walczą, pogardzają sobą, toczą wojny i zabijają. I często robią to w imię swojej wiary – pisze podróżniczka.

Dużo ostatnio słychać o konfliktach na tle „obrazy uczuć religijnych”. Przy każdym tego typu zarzucie pojawiają się dziesiątki głosów broniących „niezależności” i „wolności słowa artystów”. Co na ten temat uważa Pawlikowska?

Ortodoksyjny wyznawca to taki, który uważa, że ktoś obraża jego wiarę. A przecież wiary nie można obrazić. Wiara nie jest osobą, która może poczuć ból czy urazę. Wiara istnieje tylko w sercach wyznających ją ludzi. A jeśli to serce jest czyste i życzliwe, to przebacza, zanim poczuje się urażone – kończy podróżniczka.

A jakie jest Państwa zdanie na ten temat? Zapraszamy do dyskusji.