Powstanie serialu „Wyklęci” jest świetną informacją, chociaż trzeba wyrazić również pewien żal, że musieliśmy czekać tak długo.
Był już co prawda serial o Cichociemnych – „Czas Honoru”, natomiast dotyczył on przede wszystkim okresu okupacji niemieckiej. Później historię pociągnięto dalej, ale mam wrażenie, że autorom ta fabuła trochę się rozjechała, że ten okres po roku 1944 był pokazany w sposób mało wyrazisty, nie do końca było wiadomo, o co tam chodzi. Być może było to robione na siłę, w każdym razie w żaden sposób nie oddawało idei i charakteru walki Żołnierzy Wyklętych.
Tym bardziej cieszy to, że powstaje taki serial, że będzie on robiony z pieniędzy publicznych, bo właśnie obowiązkiem państwa jest edukowanie w tym zakresie. Edukowanie przy pomocy obrazu trafia do szerokiej grupy odbiorców, tak że należy temu pomysłowi tylko przyklasnąć.
Z informacji, które do mnie docierają wynika, że w serialu ma być jeden bohater, w którym łączyć się będą życiorysy kilku najważniejszych Żołnierzy Wyklętych. Trzeba mieć nadzieję, że będzie to obraz jednoznaczny, że nie będzie relatywizował i robił z okupantów bohaterów, tak jak to miało miejsce dotychczas.
Przykładem negatywnym może być film, który wchodzi na ekrany – „Zaćma” Ryszarda Bugajskiego, opowiadający o Julii Brystygierowej, tzw. „Krwawej Lunie”. Film moim zdaniem jest skandaliczny, robi ze zbrodniarki osobę cierpiącą, wrażliwą, tak naprawdę mamy do czynienia z oswajaniem bandyty.
Tym bardziej czekamy na film, który jasno pokaże, gdzie jest dobro i zło. Rozumiem, że skoro produkcję przygotowuje TVP, to możemy liczyć na serial atrakcyjny, szczególnie dla młodego pokolenia.
Czekamy też na inne produkcje, poświęcone Pannom Wyklętym. Ja prywatnie najbardziej czekam na film z prawdziwego zdarzenia poświęcony rotmistrzowi Pileckiemu. Wiem, że pewne kroki są podejmowane, powstają ciekawe scenariusze, ale wszystko rozbija się o kwestie finansowe. Mam wątpliwości, czy taki hollywoodzki film na ten temat powstanie w ramach konkursu Ministerstwa Kultury, bo tam jest raczej pomysł stworzenia szeregu filmów.
Na film, o którym mówię, który mi się marzy, trzeba zebrać ogromne fundusze, być może zatrudnić reżysera i aktorów z zagranicy. Były różne pomysły, pojawiła się propozycja, by rotmistrza zagrał Mel Gibson. Generalnie jest to pomysł ciekawy, ale oprócz tego, że Gibson jest troszkę starszy niż Witold Pilecki, to pojawia się również pytanie, czy zostałby właściwie oddany klimat tej postaci. Nie oznacza to oczywiście, że wykluczam Mela Gibsona, ale właśnie należy szukać tego typu pomysłów, które mam nadzieję ostatecznie zamienią się w superprodukcję poświęconą polskiemu bohaterowi. Największym problemem wydaje się połączenie naszych idei, którymi chcemy się pochwalić, z tym, żeby było to zrozumiałe dla widza zagranicznego.
W hollywoodzkim filmie musieli by byc murzyni i pederasci. Inaczej by nie przeszlo.
Tylko nie hollywoodzki.
Oni już chcieli nakręcić film o dzielnym żydzie rotmistrzu Pileckim. Ale na szczęście jego rodzina nie wyraziła zgody na takie przedstawienie „faktów”.
Więc może niech hłamerykanie darują sobie nagrywanie filmów o Polskich bohaterach.