Słowa Adama Michnika na temat Wilna są absurdalne. Jedynym pozytywem, jaki można znaleźć w tych słowach, jest to, że nie ma granicy między Polską i Litwą.

Wypowiedź Michnika jest przede wszystkim szkodliwa. Przeczy zdrowemu rozsądkowi, ale i podważa naszą historię, podważa wielowiekową polskość Wilna. Dlaczego dobrze jest, że Wilno ma być dziś litewskie, skoro przez setki lat było to miasto związane z naszą kulturą, z naszym językiem, z naszymi tradycjami? Oczywiście były tam różne inne grupy, jak Żydzi czy Litwini, natomiast miasto było zdecydowanie polskie. Jeśli dziś ktoś cieszy się, że nie jest już polskie, no to należy tylko ubolewać nad takim postawieniem sprawy.

Przypisywanie całej kwestii „dobroci” Stalina też jest absurdalne. Przyznajemy bowiem w ten sposób rację jednemu z największych zbrodniarzy Polaków, który nas metodami ludobójczymi wycinał, który ingerował w nasze granice i który nam Wilno wraz z całymi Kresami ukradł, dokonując grabieży niby to na rzecz republik sowieckich.

To wszystko świadczy o tym, że mamy do czynienia z ogromną niedorzecznością, ale najwyraźniej Adamowi Michnikowi bliżej nie do polskiej państwowości, tylko z jednej strony do grabieży, której dokonał Stalin, a z drugiej do Litwinów, jeżeli akceptuje oddanie polskiego miasta.

Słowa te można tłumaczyć wielorako. Może być to efekt zmęczenia, które panu redaktorowi towarzyszy od dłuższego czasu. Może być to efekt wzrastania w domu, który był domem komunistycznym. Może być to efekt tego wychowania, czyli dążenia do rewizji komunizmu czy socjalizmu, a nie do odzyskania przez Polskę niepodległości – to jest przecież linia Adama Michnika. To wychowanie i te przekonania powodują, że bliżej mu nie do Polski – szczególnie przedwojennej – a do Stalina czy Litwinów.

Nie od dziś wiemy, że Michnik ma alergię na przedwojenną Rzeczpospolitą. Uważa, że gorzej jest chyba tylko dziś. Że był to kraj despotyczny, bandycki i opresyjny. Nie spotkałem się z wypowiedzią Michnika, w której afirmowałby wolną Polskę, jaką była II RP, więc pewnie jest to wynik tego myślenia, które wyniósł z domu. Przez całe życie reprezentował tę ideę poprawiania PRL, która po przypudrowaniu, po modyfikacjach widać bardziej mu odpowiada niż II RP. Woli to państwo, w którym Wilna i Wileńszczyzny nie było i które, jak widać, zawdzięcza Stalinowi.

Jest to bardzo przykre, ale na pewno Michnik sam siebie dziś pozycjonuje w taki sposób, by nie traktować go poważnie. Trzeba się cieszyć, że dziś jest na marginesie. Jego myśli z trudem się przebijają, ale cały czas jest to wyraz pewnego środowiska lewicy laickiej, które samo mówi o sobie, samo się definiuje.