Kiedy opaski z nadrukiem Armia Krajowa czy też inne symbole są wykorzystywane w złej wierze, to oczywiście wtedy trzeba reagować i prokuratura powinna takim sprawom się przyglądać. Natomiast w przypadku noszenia takich symboli przez osoby chcące upamiętnić wielkie rocznice, nie widzę żadnego zgrzytu ani powodu do obaw.

Uważam wręcz, że jest to świetna promocja tych idei, za które Powstańcy przelewali krew. Możemy zapytać, co się stanie, kiedy ich zabraknie. Co roku jest ich coraz mniej i jeżeli będziemy stosować taką logikę, to doprowadzimy do zapomnienia samej idei, ale też symboli z nimi związanych. Chyba nie tego chcą Powstańcy Warszawscy.

Tu trzeba zwrócić uwagę na to, z jakich środowisk wychodzi ten cały zamęt trwający już od kilku tygodni. Są to środowiska z jednej strony faktycznie – o zgrozo – kombatanckie, ale z drugiej środowiska, które nie mają nic wspólnego z ideą powstańczą. Muszę przyznać, że rozbawił mnie tekst Wojciecha Maziarskiego w „Gazecie Wyborczej”. Maziarski napisał, że dzisiejsza partia rządząca weszła w buty ONR-u i reprezentuje tę ideę – czego akurat ja nie widzę – natomiast swoje środowisko przedstawił jako spadkobierców Armii Krajowej i Powstania Warszawskiego. Nie mam pojęcia na jakiej podstawie… To jest kuriozalne.

Jeszcze bardziej przykre jest to, że część AK-owców, Powstańców Warszawskich z tym środowiskiem Maziarskiego, „Gazety Wyborczej” czy TVN-u się identyfikuje. To z tych środowisk wychodzi oburzenie na noszenie opasek, na apel pamięci, bojkotowanie spotkań z prezydentem. To jest cały czas taka niewielka grupa, a dosyć ważne miejsce zajmuje tutaj Związek Powstańców Warszawskich. Niestety parę słów trzeba na ten temat napisać.

Mimo że ci ludzie walczyli w Powstaniu, no to często ich losy później potoczyły się zupełnie inaczej. Dowodem może być dzisiejszy generał Ścibor-Rylski, który miał piękną kartę powstańczą, ale później zaakceptował okupację sowiecką i był nawet tajnym współpracownikiem SB. To jest to grono, z którego wychodzą dosyć dziwaczne apele nie mające nic wspólnego moim zdaniem z tradycją powstańczą. To co robią, jest zaprzeczeniem tego, o co kiedyś walczyli.

Kolejnym kuriozum jest apel weteranki Powstania – Krystyny Królikiewicz, mamy Cezarego Harasimowicza, która miała nazwać narodowców organizujących Marsz Powstania Warszawskiego „neofaszystami” i zaapelować do nich o zaprzestanie organizacji wydarzenia, ponieważ ona i jej przyjaciele zwalczali faszyzm. Ale to znowu wynika z różnej drogi, jaką obrali żołnierze AK. Część zachowała się niezłomnie i walczyła dalej, a część zaakceptowała ten system, weszła w niego, pełniła w nim ważne funkcje… To niestety później rzutuje na ich rodziny i stąd takie kuriozalne apele.

Przykre jest to, że ta manipulacja niszczy ideę powstańczą, a ludzie są ogłupiani. Wyszła również sprawa apelu pamięci. Krytyka pomysłu została przedstawiona jako opinia całego środowiska kombatanckiego, co było po prostu kłamstwem. Weźmy to, co mówi Hanna Szczepanowska, generał Janusz Brochwicz-Lewiński. Mówią zupełnie coś innego, a ich głos został całkowicie pominięty.

Te wszystkie akcje: krytyka apelu pamięci, krytyka Mapy Przeszłości, próby bojkotu spotkania z prezydentem przez Krystynę Zachwatowicz-Wajdę, w kółko przedstawia się jako opinia kombatantów, Powstańców Warszawskich. Jest to nadużycie, nie dajmy się na to nabrać.

Smuci mnie znowu, że w tak ważnym, doniosłym dniu jak 1 sierpnia są środowiska, które chcą nas Polaków pokłócić, zafałszować historię. Nawet po prawej stronie znajdą się osoby bardzo eksponujące nonsensowność wybuchu Powstania. Że był to błąd, że dowództwo trzeba wsadzać do więzień. Rozumiem krytykę i można się nad tym zastanawiać na gruncie historycznym czy publicystycznym. Ale dlaczego zawsze musi to odbywać się w okolicach 1 sierpnia? Niedopuszczalne jest, by odbywały się takie seanse nienawiści. Bardzo przypomina to niestety propagandę komunistyczną. Krytycy Powstania z tej prawej strony powinni mieć świadomość, że często wpisują się w opluwanie i niszczenie samej idei Powstania przez komunę. Ta linia jest bardzo cienka. Wolność badań naukowych to jedno, ale apelowałbym, aby nie robić tego właśnie w rocznicę wybuchu Powstania.