Wszystkie inicjatywy, które zmierzają do badania i popularyzacji naszej historii są bardzo potrzebne. Po latach PRL-u i III RP, kiedy wzorem państwa komunistycznego niewiele się w tej kwestii działo, teraz wreszcie ona się odradza. Można powiedzieć, że te ostatnie inicjatywy, w tym Ośrodek Badania Totalitaryzmów, to jest wreszcie próba budowy polityki historycznej państwa.

Rozumiem, że głównym celem tego nowego przedsięwzięcia jest przybliżenie naszej historii odbiorcy zagranicznemu. Szereg zbrodni, zwłaszcza niemieckich, dokonywanych na narodzie polskim, będzie tłumaczony na język angielski, przez co będą wreszcie dostępne dla zagranicznych badaczy i opinii publicznej. To jest na pewno rzecz nie do przecenienia. W ogóle od momentu zmiany władzy obserwujemy zupełnie inne podejście do tych spraw. Z jednej strony mamy tę inicjatywę IPN-u i Narodowego Centrum Kultury, ale z drugiej jest to zapowiedź ścigania propagandy antypolskiej. Pan minister Jaki sformułował taką ideę i na pewno trzeba się cieszyć z tego, że wreszcie doczekaliśmy momentu, kiedy to nie społeczne, oddolne organizacje walczą o pamięć i sprzeciwiają się kłamstwu, ale wreszcie zajęło się tym państwo polskie. Zawsze powtarzam, że jest to po prostu obowiązek państwa, żeby reagować na tego typu przejawy ataków na Polskę i Polaków. Z jednej strony te ataki dotyczą każdego z nas, natomiast głównym podmiotem na celowniku jest polskie państwo. Chodzi o to, żeby to państwo ośmieszyć i osłabić. Mam nadzieję, że ta inicjatywa przyczyni się do tego, że przejrzane zostaną wszelkie ostatnie wypowiedzi różnych osób i podmiotów w Polsce oraz poza granicami, wyszydzających nasz kraj. Po takim przeglądzie liczę, że będą formułowane akty oskarżenia, tak jak w przypadku Jana Tomasza Grossa. Prokuratura wreszcie się przyjrzała jego działalności, chociaż wtedy sytuacja jeszcze wyglądała inaczej. Śledztwo w jego sprawie zostało bowiem wszczęte na wniosek Reduty Dobrego Imienia. Teraz mam nadzieję, że takie śledztwa będą wszczynane z inicjatywy państwa.

To jednak można powiedzieć dopiero początek całej drogi. Od dłuższego czasu domagam się weryfikacji prawa w Polsce. Jest to kolejny wielki temat, którym państwo powinno się zająć, tak aby skazać żyjących zbrodniarzy komunistycznych. Słyszymy o kolejnych przypadkach pociągania do odpowiedzialności zbrodniarzy hitlerowskich. Kolejny zbrodniarz teraz stanie przed sądem. W Niemczech zmieniła się formuła prawna. Odpowiada się, nie za dokonywanie zbrodni, a za udział w zbrodni. Ta zmiana kwalifikacji jest szalenie ważna. U nas powinno być analogicznie. Powinniśmy skorzystać z tego wzorca, powinien dotyczyć naszych zbrodniarzy komunistycznych, którzy powinni odpowiadać na tej samej zasadzie. Druga kwestia, nie mniej istotna, to jest to, by doprowadzić do pełnej rehabilitacji ofiar komunizmu. To, że ta kwestia do dnia dzisiejszego nie została rozstrzygnięta, to jest olbrzymia zaległość. Należy zdjąć z naszych bohaterów to brzemię wyroków stalinowskich czy szerzej komunistycznych. Żołnierze Wyklęci w przeważającej mierze pozostają w świetle prawa bandytami, najgorszymi przestępcami, szpiegami, zdrajcami, faszystami i antysemitami. Wszystkie te zarzuty, które były wobec nich formułowane i na podstawie których zostali skazani, nadal niestety mają swoją moc prawną, co szczególnie daje się odczuć na warszawskiej „Łączce”. Z osób, które tam zostały zrzucone do dołów śmierci, większość państwo polskie uważa za przestępców. Również tych, którzy zostali ekshumowani, zidentyfikowani i nawet złożeni w tych szufladach „panteoniku”. Oni też pozostają bandytami. I tu pojawia się poważny problem. Albo ich honorujemy, albo uważamy za przestępców. Nie można honorować przestępców. Dochodzi do absurdu. To jest wielkie zadanie, które czeka urzędy państwa polskiego, żeby przejrzeć wszystkie sprawy, szczególnie z czasów stalinowskich, zebrać je i po rozpatrzeniu indywidualnym trzeba naszych bohaterów uniewinnić. Wyroki, które wobec nich zapadały, unieważnić.

Kwestią, która powinna nas cieszyć jest fakt, że jeden z bohaterów major „Łupaszka” spocznie na Powązkach. Tu należy znów nawiązać do sprawy „Łączki”. Rodzina „Łupaszki” nie zgodziła się na umieszczenie Szendzielarza w Kunertowym „panteoniku”, mimo że został on ekshumowany i zidentyfikowany. Fundacja „Łączka” podpowiadała takie rozwiązania, że może warto poczekać na lepsze czasy, kiedy będą pochowani w wielkim narodowym Panteonie. Niestety tego punktu nie osiągnęliśmy i rodzina majora postanowiła pochować „Łupaszkę” oddzielnie, na Powązkach Wojskowych, w grobie rodzinnym, gdzie leży córka – Barbara Szendzielarz. To, co jest najistotniejsze w tej uroczystości, która czeka nas 24 kwietnia, to fakt, że włączyło się w nią polskie państwo. Pogrzeb, który będzie miał miejsce, odbywa się staraniem wielu podmiotów, natomiast najważniejsze jest to, że będzie to pogrzeb przede wszystkim państwowy. Udział zapowiedział prezydent Andrzej Duda, czyli najważniejszy urzędnik RP. Patronat i organizację przedsięwzięcia w całości wzięło na siebie Ministerstwo Obrony Narodowej. To również jest szalenie ważne. To nie jest dobra wola czy jakiś kaprys, a po prostu obowiązek normalnego państwa, które oddaje szacunek swoim bohaterom, walczącym o wolność i niepodległość. To jest fakt nie do przecenienia, że osoba zamordowana, o zbrukanej pamięci – major „Łupaszka” powraca do nas w glorii i chwale, ale nie jako osoba prywatna, a jako bohater państwowy, nad którym pochyla się III RP. Mam nadzieję, że kolejne pogrzeby naszych bohaterów będą wyglądały podobnie. Że nie tylko rodzina będzie chowała szczątki swojego bliskiego, ale właśnie państwo polskie będzie czuło się w obowiązku, żeby odprowadzać na wieczną wartę swoich wybitnych żołnierzy i dowódców.