Jestem zdziwiony wypowiedzią pana marszałka seniora na temat sowieckich pomników. Było to niefortunne i niestety szkodliwe.

Trudno mi wnikać w przyczyny tych wypowiedzi, natomiast być może rzeczywiście już wiek robi swoje. To chyba byłoby takie najlepsze wytłumaczenie, nie chcę sugerować tutaj absolutnie niczego innego.

Jeśli chodzi o meritum sprawy, to można odwrócić tę kwestię. Przecież nie wszyscy Niemcy też byli bandytami, nie wszyscy żołnierze Wehrmachtu na przykład. Na pewno znaleźliby się też gestapowcy czy SS-mani, którzy pracowali bardziej w administracji niż w operacjach przymusu, ale czy to jest powód, żebyśmy np. mieli mieć w Polsce pomniki SS czy Gestapo?

Kolejna sprawa, z którą nie sposób się zgodzić, to twierdzenie, że Niemcy chcieli nas zabić, a Sowieci „tylko” zniewolić. Jedni i drudzy chcieli dokładnie tego samego, czyli jak największą liczbę Polaków zamordować, a resztę – szczególnie ludność, która należy do niższych warstw społecznych – można zostawić, ale ściśle podporządkowaną, byli traktowani jako darmowa siła robocza.

Generalnie można by spytać pana marszałka, czy odpowiadają mu nazwy ulic sowieckich, bo z jednej strony mamy pomniki wdzięczności czy braterstwa broni, które jak rozumiem chciałby zostawić, ale mamy też nazwy rond, ulic, placów, a nawet szkół. Czy im nadal patronować mają bolszewiccy okupanci i mordercy?

Być może pan marszałek wpisuje się swoją wypowiedzią w narrację, która jest popularna – że za dekomunizację zabrano się za późno. Z tym również ciężko mi się zgodzić. Oczywiście, za późno jest. Natomiast to myślenie krytyków dekomunizacji zmierza do tego, że „za późno i nie ruszać”. Ja bym powiedział: za późno, ale trzeba to bezwzględnie zrobić. Możemy ubolewać, że zostało zmarnowanych 28 lat, natomiast obowiązek pozbycia się tych okupacyjnych, wątpliwych pamiątek pozostał. To wynika z polskiej racji stanu. Jest to robione w imię zarówno pamięci o ofiarach obu totalitaryzmów, ale ku przyszłości, by następne pokolenia Polaków wychowywały się w prawdzie. Nazwy placów czy ulic nie są symboliczne. Polacy chodzą po ulicach, oglądają tabliczki i jeżeli np. mamy ulicę Świerczewskiego, to ktoś może pomyśleć, że to był bohater, albo Aleja Armii Ludowej i ktoś młody może dojść do wniosku, że to były siły narodowowyzwoleńcze.

Należy bezwzględnie wszystkie te nazwy zlikwidować, szkoda, że pan marszałek Morawiecki wpisuje się w krytykę, którą stosuje totalna opozycja – pokazując, że polska idea narodowa jest im obca. Bardzo to przykre.