Polacy z Mariupola od września apelowali do władz o pomoc w powrocie do Polski. Spotkali się z obojętnością. Aż do wczoraj, kiedy to udało im się wreszcie wrócić do Ojczyzny.

Na początku września informowaliśmy o rozpaczliwym apelu Polaków z ogarniętego wojną Mariupola. Nasi Rodacy pisali, że są gotowi sprzątać polskie ulice w zamian za bezpieczeństwo. Rząd PO-PSL pozostawał głuchy na te prośby twierdząc, że tamte tereny nie są objęte działaniami wojennymi.

Po licznych głosach oburzenia i zapewne ze względu na kalendarz wyborczy w październiku pojawiła się informacja, że MSZ jednak sprowadzi repatriantów do kraju.

Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom środowisk polskich ze wschodniej Ukrainy, 6 października br. Rząd RP podjął decyzję o realizacji programu umożliwiającego przyjazd do Polski osobom polskiego pochodzenia i członkom ich rodzin zamieszkującym Mariupol oraz okolice miasta – brzmiał komunikat.

Dni jednak mijały, a Polacy byli uwięzieni na Ukrainie. Aż do wczoraj. 23 listopada samoloty z ewakuowanymi Rodakami wylądowały w okolicach Malborka. Łącznie na pokładzie czterech samolotów znalazło się 149 osób.

Witajcie w domu. Zrobimy wszystko, żebyście się czuli w Polsce bezpiecznie – zapewniała Beata Szydło.