Sojusz Lewicy Demokratycznej postanowił dołączyć do machlojek Platformy Obywatelskiej i zaapelował do władz tej partii o przeprowadzenie będących po ich myśli reform, zanim upłynie kadencja sejmu. Platforma nazywana (z przekąsem?) ugrupowaniem centro-prawicowym, dziwnym trafem proponuje ustawy oklaskiwane przez zatwardziałą lewicę. Obydwa twory polityczne chylą się ku końcowi, stąd widzą swoją ostatnią szansę na propagowanie własnej wizji polskiego państwa.
Gdzie była Platforma przez ostatnie osiem lat? Jej oligarchiczne rządy nie były w stanie zapisać się w pamięci Polaków jako przywództwo modernizatorskie, mimo długich dwóch kadencji, mając w dodatku przez większość tego czasu partyjnego prezydenta. Choć dla dobra ojczyzny to zapewne pozytywna wiadomość.
Grunt pod nogami zaczyna się jednak obsuwać. PO kontynuuje zagrywki Bronisława Komorowskiego sprzed drugiej tury wyborów prezydenckich – bierze się do pracy. Tymczasem braki doświadczenia w boju o naprawę RP skutecznie uniemożliwiają jakiekolwiek efektywne działania. Posłowie partii rządzącej są jak dzieci we mgle. Potykają się o własne nogi. Zarówno buta kandydata Komorowskiego wycofującego się nagle z obietnic, jak i pycha jego partyjnych kolegów próbujących na siłę wykorzystać ostatnie podrygi swojej władzy, wydają się być dla nich niechybnym gwoździem do trumny, końcem pewnej epoki.
Sojuszowi Lewicy Demokratycznej zależy na ustawie o in vitro. Jak stwierdził rzecznik tej partii Dariusz Joński, najbliższe wybory parlamentarne najpewniej wygra prawica, która na długie lata zablokuje możliwość wprowadzenia w tej sprawie regulacji. „Przez kolejne wiele lat będziemy znowu ostatnim krajem, gdzie nie będzie żadnej ustawy i żadnych regulacji dotyczącej in vitro” – narzekał Joński.
Poseł Platformy Mariusz Witczak zapewnił jednakże, że jego partia zdąży z uchwaleniem projektu. „To już jest bardzo zaawansowany projekt w parlamencie, i tak szybko, jak nam procedura parlamentarna pozwoli, to go uchwalimy” – stwierdził.
Przepychanie ustaw tylnymi drzwiami jest zachowaniem poniżej jakichkolwiek etycznych i politycznych standardów. Jednak nie poniżej standardów partii, która przez ostatnie lata rządziła Polską. Traktowanie Polaków jak niewolników i jawne plucie w twarz poprzez wzmożoną pracę przed oddaniem władzy, jest czymś obrzydliwym, a jednocześnie niezwykle platformerskim. Pocieszeniem może być jedynie fakt, że warto było czekać do momentu politycznych przetasowań, by dowiedzieć się oficjalnie, że przez minione osiem lat przewodziła nami lewica. To jakże smutne pożegnanie wesołej gromady kolesiów.