Urząd Skarbowy/ foto: archipelag-magazyn.pl

Półtora miesiąca temu pisałem na łamach „Parezji” o nowych metodach państwa na skuteczniejszą egzekucję podatków. Chodziło o podpis Bronisława Komorowskiego pod nowelizacją ustawy regulującej opodatkowanie ukrytych dochodów, która wyznacza dla nich stawkę 75%. Stwierdziłem wówczas, że nowe przepisy niechybnie zmuszą obywateli do płacenia daniny na rzecz państwa, jednak jak się okazuje, nie do końca doceniłem pomysłowość Polaków.

Minęło raptem kilka tygodni od podpisu prezydenta, a już nasi rodacy robią co mogą, by uniknąć tak wysokiej stawki podatku za dochody pochodzące z nieujawnionego źródła. Jedną ze stosowanych metod jest deklaracja, że owe dochody uzyskaliśmy na skutek… przestępstwa. Jak się okazuje jest to bardziej opłacalne niż ukrywanie źródeł i pozwala w pełni uniknąć horrendalnej kwoty podatku.

Oczywiście musi być pewne „ale”. O fortelu tym wkrótce będziemy mogli mówić wyłącznie w czasie przeszłym. System działał do momentu, w którym fiskus nie zorientował się, że jest robiony w konia. Otóż, jak przedstawia to podatkobiorca, niebawem nie wystarczy zadeklarowanie, że nasz dochód pochodzi z przestępstwa, ale trzeba to będzie także udowodnić (!). Weryfikacja ta związana jest z faktem, iż Skarb Państwa, mimo najszczerszych chęci, nie może czerpać zysków z nielegalnych przychodów.

Ten jakże niepraktyczny przepis sprawia, że w wielu przypadkach fiskus musi obejść się smakiem, a nasze pieniądze przechodzą mu koło nosa. Dlatego też trzeba było zrobić coś, aby kasa się zgadzała – od 1 stycznia 2016 roku, nasze państwo bez przeszkód będzie mogło sięgać do naszej kieszeni po kolejne daniny, gdyż wówczas wejdzie w życie nowelizowana ustawa, której jeden z przepisów zakłada, że ”w przypadku braku przeciwnego dowodu przyjmuje się, że przychody pochodzą z czynności, które mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy”. To, oczywiście, ukłon w stronę podatnika i zaufanie jego uczciwości. Korzyści finansowe dla państwa są jedynie przypadkowym bonusem.

Polska to specyficzny kraj, o czym nie raz dane nam było się przekonać. To, że lepiej jest przyznać się do popełnienia przestępstwa, w dodatku niezaistniałego, niż płacić wyznaczony przez ustawę podatek, możliwe jest chyba tylko nad Wisłą. I jeszcze ta godna podziwu pomysłowość, pozwalająca wyjść cało z każdej sytuacji i zmuszająca organa władzy do przeciwdziałania. Cóż, w końcu nie od dziś wiadomo, że Polak potrafi.