Ostatnio w pewnym medium usłyszałem, że Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji ma ponownie rozpatrzyć wniosek o wpisanie do rejestru wyznań… Kościoła Latającego Potwora Spaghetti. Postanowiłem więc zająć się tematem. 

common.wikimedia

Okazuje się, że KLPS zwany również Pastafarianami ma profesjonalną stronę internetową, pełną opracowanych zagadnień i wyjaśnień. Czytam tam m.in, że ich „kościół” istnieje już od setek lat ale stał się popularny za sprawą protestu przeciwko wprowadzeniu w amerykańskich szkołach nauczania kreacjonistycznej teorii Inteligentnego Projektu na równi z teorią Ewolucji. Jeśli dobrze zrozumiałem, „bogiem” Pastafarian jest Jego Makaronowatość. Dalej czytamy m.in:

„Nasz Kościół liczy sobie miliony, a nawet tysiące wiernych. Dlatego też, jest powszechnie uznawany za pełnoprawną religię. Uznają go również i jego przeciwnicy – głównie fundamentalistyczni Chrześcijanie, którzy nie mogą ścierpieć faktu, że nasz Bóg ma większe kulki niż ich”. 

Choć napisano, że inicjatywa nie jest satyryczna i nie ma na celu występować w opozycji do Kościoła Katolickiego, to lektura strony nasuwa wnioski zupełnie odwrotne. Ciężko nie zauważyć kąśliwych a często wręcz niesmacznych aluzji i szydzenia z Chrześcijaństwa.

Dowiadujemy się, że wyznawcy nie stosują zakazów ani nakazów, nie odprawiają mszy ani modłów czy na temat braku „fizycznej zwierzchności”. Wśród wymienionych „elementów wiary” mamy m.in takie że wyznawcy KLPS: lubią piwo, uznają piątki za święto czy wierzą, że „pierwsi Pastafarianie, byli spokojnymi, szlachetnymi odkrywcami, którzy wyłącznie przez konsekwentną chrześcijańską propagande mają teraz opinię bezwzględnych kryminalistów”. 

Nasi dzisiejsi bohaterowie mają również osiem wskazówek, które wyglądają na parodiowanie chrześcijańskich 10 przykazań. Zaczynają się od formuły „Naprawdę wolałbym byś nie…”, która to ma być rzekomo formułą skierowaną przez JM do wyznawców. Kościół bez świąt to nie Kościół więc wyznawcy KLPS ustanowili również kilka swoich. I tak mamy np. „Święta” (24 – 26 grudnia), „Pastehac” (26 marca do 2 kwietnia) czy „Ramendan” (9 lipca do 7 sierpnia). To ostatnie jak czytamy, w skrócie polega na „jedzeniu dużej ilości spaghetti, rozmyślaniu nad czasami studenckimi i chwaleniu Jego Makaronowatości”.

Wyznawcy KLPS mają również swoje „święte księgi”, które wyglądają na nic innego jak tylko na obrzydliwe wykpienie i wyszydzenie Świętych Ksiąg dla Nas Chrześcijan. Mamy np. „Stary Pastament”, w jego ramach „Księgę Karłów” czy „Księgę Piraticusa”. Nawet język jest wyraźnym odniesieniem do Biblii. Przykład? „W dniach kiedy Latający Potwór Spaghetti przeczesywał Góry Bobbiego,2Spojrzał wtem na Ziemię, która była całkowicie niezawierająca wybranych poddanych. 3W swej wspaniałej Makaronowatej Wielkości, FSM zarzucił swym Makaronowatym Odnóżem aż poza Górę Bobbiego i rzekł z Makaronowatym pomrukiem (…)”.

Na stronie internetowej przeczytamy, że członkowie KLPS chcą szerzyć tolerancję i zdrowy rozsądek. Hmm, o zdrowym rozsądku mówią ludzie, którzy publicznie paradują w durszlakach na głowie… Ciekawe.

Pomysłodawcy w roku 2012 złożyli wniosek o o rejestrację i wpisanie do rejestru wyznań KLPS. Z jakiego powodu? Jak napisał mi rzecznik KLPS – Andrzej Kuliński: „Ponieważ tak nas natchnął Latający Potwór Spaghetti. Ponieważ każdy kto wierzy i spełnia warunki formalne stawiane przez ustawodawcę może to zrobić”. Wnioskodawcy otrzymali decyzję odmowną od Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, następnie zaskarżyli ją do Naczelnego Sądu Administracyjnego a ten… ze względów formalnych decyzję uchylił i nakazał Ministerstwu ponowne rozpatrzenie wniosku.

Postanowiłem również, zapytać rzecznika organizacji o to jak odniesie się do zarzutów o kpienie z Chrześcijaństwa a także o to, czy uważa za przejaw rozsądku chodzenie w durszlaku na głowie. „Ja nie widzę parodii wyznań chrześcijańskich. Każde wyznanie ma swoje niepisane (lub pisane) zasady. Dlaczego nam nie wolno by było chodzić w durszlakach na głowie? Są związki wyznaniowe gdzie mężczyźni jawnie zwalczający homoseksualizm chodzą ubrani np. na fioletowo w strojach w niczym nie przypominających spodni, raczej stroje dla ciężarnych kobiet. Mam nadzieję, że to nikogo nie obraża. Ja osobiście szanuje taką modę i uważam że mają do tego pełne prawo. Choć jest to dość dziwne zwalczać np. ideologię gender a samemu chodzić w damskich ubraniach. Szanuję jednak takowy zwyczaj i chciałbym by szanowano i moje zwyczaje”. – napisał Kuliński.

Innego zdania jest rzecznik Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji – Artur Koziołek. W rozmowie z portalem parezja.pl poinformował: „Według opinii biegłych z Instytutu Religioznawstwa UJ, Kościół Latającego Potwora Spaghetti jest zaliczany do joke religions aoraz traktowany jest jako parodia innych religii, głównie chrześcijańskich. Biegli zwrócili uwagę na znaczący element żartu oraz stwierdzają, iż w rzeczywistości mamy do czynienia z czymś w rodzaju anty-religii. KLPS nie został utworzony – zdaniem ekspertów – w celu wyznawania i szerzenia wiary religijnej, co jest koniecznym elementem do zarejestrowania związku wyznaniowego w RP”.

Czyli nie tylko ja mam określone zdanie na ten temat i nie tylko u mnie, KLPS wzbudza uczucie kpienia z Chrześcijaństwa. Wbrew zaprzeczeniom samych zainteresowanych i zaklinaniu przez nich rzeczywistości w moim odczuciu – i jak wynika z wypowiedzi rzecznika MAiC nie tylko moim – skupili się na przerysowywaniu i ironizowaniu z naszego Boga i świętości. Kolejny – tym razem przydługi – event. Czyżby kolejna próba zwrócenia na siebie uwagi przez „ateistów” i kolejny etap walki z niewygodną dla nich religią?

Może jeszcze uzasadnię, dlaczego uważam tę grupę za ateistów, skoro zapewniają że wierzą i wolno im wierzyć w to co chcą? Uważam tak, dlatego, że przytyki dotyczą również kilku innych religii jak np. nazwa święta Ramendan będącego nawiązaniem do Ramadanu. Jednym słowem, z lektury kolejnych stron wyłania się obraz człowieka wierzącego jako niezbyt rozgarniętego szaleńca, wierzącego w wytwarzane w swojej wyobraźni chore wizje – np. w latające spaghetti – materialisty dbającego o pełny brzuch, ubierającego się w naczynia kuchenne i paradującego tak po mieście. Tymczasem pomija się to, co w wierze jest najważniejsze a więc duchowy związek, emocje i przywiązanie do Boga. Stosuje się krzywdzące i niesprawiedliwe uproszczenia i uogólnienia. Mam wielu znajomych nie wierzących w Boga, z którymi utrzymuję kontakty i potrafię normalnie i merytorycznie rozmawiać. Szanuję ich poglądy a oni szanują moje. Nie dogryzamy sobie wzajemnie a staramy się przedstawiać i tłumaczyć dlaczego wyznajemy takie a nie inne poglądy na dane kwestie.  Tymczasem środowiska takie jak to zaangażowane w KLPS jawią się jako prowokatorzy i zadymiarze.

Doskonale na temat takich ludzi wypowiedział się Marcin Meller, który sam uważa się za ateistę: „Jest znacznie gorzej, robią z nas głupków, pajaców i jakichś kompletnie nierozgarniętych obciachowców. A kto to robi? Samozwańczy prezes polskiego ateizmu Jan Hartman, jego dwóch partyjnych kolegów Janusz Palikot i Armand Ryfiński oraz wielu innych, równie odjechanych obywateli, którzy postanowili zrobić z ateizmu pośmiewisko.” Chyba nie trzeba dodawać nic więcej.