W czasie, kiedy media mętnego nurtu znów rozpływają się nad ks. Wojciechem Lemańskim, ustanawiając go swoistą ikoną „kościoła otwartego”, warto przypomnieć fakty, które stawiają byłego proboszcza parafii w Jasienicy w ciemnym świetle. – Odkąd tu przy­szedł, po­słu­gu­je się es­bec­ki­mi me­to­da­mi – mówili o kontrowersyjnym kapłanie jego parafianie jeszcze kilka miesięcy temu.

Kim jest na prawdę ks. Wojciech Lemański?
Foto: Wikimedia Commons

Jest mści­wy i nie­prze­wi­dy­wal­ny w swo­ich za­cho­wa­niach. Nie udo­wod­nisz mu nic, ale on może cię znisz­czyć psy­chicz­nie. Ma nie­sa­mo­wi­te me­to­dy. Kuria nie za­uwa­ży­ła, jak sil­ne­go ma prze­ciw­ni­ka. W dużej mie­rze prze­gry­wa to star­cie, bo Le­mań­ski jest spryt­ny i bar­dzo in­te­li­gent­ny – opisuje ks. Lemańskiego jeden z jego byłych parafian.

Prawdziwe oblicze księdza Lemańskiego ukazał już jakiś czas temu dziennikarz portalu onet.pl. Dziwnym trafem zostało to przemilczane przez największe media. Jaki obraz wyłania się z jego artykułu? Ukazuje on osobę zawistną, podstępną, mściwą „trzymającą w garści całą parafię”.

Janusz Schwertner, młody dziennikarz portalu przytacza przykład pani Stanisławy. Kiedy jej córka w liście do ks. Lemańskiego skrytykowała wystrój in­sta­la­cji grobu Pań­skie­go, ten zaczął się mścić. Ówczesny proboszcz parafii w Jasienicy sam poprosił z ambony o listy w tej sprawie – Pro­szę o szcze­rość. Gwa­ran­tu­ję dys­kre­cję – za­pew­niał z am­bo­ny. Słowa nie dotrzymał. Jak zrelacjonował dziennikarz Onetu w swoim artykule: „Po  mie­sią­cu kart­ka z wy­dru­ko­wa­ną tre­ścią listu oraz imie­niem i na­zwi­skiem nadaw­czy­ni za­wi­sła na pa­ra­fial­nej ta­bli­cy ogło­sze­nio­wej. Wier­ni usły­sze­li o spra­wie w cza­sie mszy, z ust sa­me­go ks. Le­mań­skie­go.” Na tym się nie skończyło. Ks. Lemański ominął dom pani Stanisławy oraz jej córki podczas dorocznej kolędy. Natomiast w Niedzielę Palmową w ogóle nie wpuszczono jej do kościoła. Co najciekawsze to dzięki niej on powstał – pani Stanisława przed laty oddała część swoich gruntów pod budowę świątyni i w znacznym stopniu przyczyniła się do jej ukończenia.

Zdarzało się, że ks. Lemański przed wizytą duszpasterską podkradał się pod dany dom i podsłuchiwał. Innym razem dyrektorka szkoły poprosiła go o poświęcenia tablicy upamiętniającej Janusza Korczaka – Wy nie wie­cie, że Kor­czak był Żydem? Że mógł­by nie ży­czyć sobie świę­co­nej wody? – wypalił. Kwestię żydowską uważał jako swój parasol ochronny. Uważał, że póki będzie się tym tematem zajmował to będzie „nie do ruszenia”. Wszędzie doszukiwał się antysemityzmu, nawet w malutkiej Jasienicy, gdzie od zakończenia II wojny światowej nie ma już ani jednego Żyda. – Tutaj ni­ko­mu nawet do głowy nie przy­szła­by myśl, żeby coś złego Ży­do­wi zro­bić. Gdyby Żydzi do nas przy­je­cha­li, szyb­ko byśmy się razem za­sy­mi­lo­wa­li. Ale gdyby nadal był tu Le­mań­ski: zaraz byśmy się po­żar­li – mówi jedna z parafianek.

To tylko mały fragment ciemnych plam z przeszłości ks. Lemańskiego, które odsłonił w swoim artykule Janusz Schwertner. Oryginał można przeczytać tutaj. Warto jeszcze przytoczyć ciekawe fakty na temat rzekono oddolnych, spontanicznych protestów w obronie byłego już proboszcza. Jego byli parafianie ujawniają, że wszystko było sterowane i inspirowane przez ks. Lemańskiego. – Pla­no­wał naj­mniej­szy szcze­gół, a potem mówił w me­diach: to spon­ta­nicz­na akcja ludzi! Nie wie­rzy­li­śmy w to, co sły­szy­my, ale cią­gle ufa­li­śmy księ­dzu – można przeczytać w relacji jednej z parafianek.

Czy takiego Kościoła „otwartego” chcą środowiska, które wspierają ks. Lemańskiego? Komu zależy na tym, żeby zawistny, podstępny (niestety) ksiądz utrzymywał się w blasku fleszy? Gdyby komuś rzeczywiście zależało na promowaniu Kościoła przyciągającego ludzi to promowanoby choćby księdza-rapera Jakuba Bartczaka. Poznałem go na festiwalu Strefa Chwały w Starym Sączu. Nie knuł przeciwko swoim przełożonym, nie żalił się jak mu jest źle. W specyficzny sposób przekazywał Ewangelię i widać było, że pociągał za sobą obecną przed sceną młodzież. Przy tym podkreślał, że jest przede wszystkim kapłanem. No, ale co taką Magdalenę Środę, czy Piotra Kraśkę obchodzi ta radosna twarz Kościoła…

na podstawie: onet.pl