Największymi siewcami zamętu na świecie są Barack Obama i Włodzimierz Putin. Najpierw podsycają w danym rejonie świata konflikt zbrojny, a później łaskawie wysyłają tam „siły pokojowe” i ostatecznie po tym wszystkim zostaje tylko spalona ziemia.

Foto: Wikimedia Commons

Nie wiem, jaki interes mają oni w wywoływaniu kolejnych wojen w różnych częściach świata. Nie wnikam. Być może chodzi o wływy, być może o zrobienie na złość temu drugiemu. A traci na tym wielu niewinnych ludzi.

Kiedy myślę o dokonaniach Obamy i Putina to przychodzi mi na myśl chaos w Libii, Egipcie, Syrii, Iraku oraz na Ukrainie. W tym pierwszym kraju Obama doprowadził do obalenia dyktatora Kaddafiego, przez co państwo to pogrąża się w coraz ostrzejszej wojnie domowej prowadzonej przez rozmaite grupy. W Egipcie obalono Mubaraka i teraz państwo to stoi przed wyborem – rządy wojskowej junty czy Bractwa Muzułmańskiego, które natychmiast zaczęłoby eksterminację innowierców. Przypadek Syrii wpłynął także na losy Iraku. USA zamiast nie wtrącać się w wewnętrzne sprawy tego kraju, albo poprzeć legalnie sprawującego swój urząd prezydenta Assada, wsparło finansowo i miliarnie (dostawy broni, szkolenia wojskowe prowadzone m.in. przez polskich żołnierzy) bandytów m.in. z ISIS. Ci sami terroryści następnie przyczynili się do siania zamętu w Iraku. Kiedy już islamscy fundamentaliści stali się silni, dzięki wsparciu wielkiego brata – USA – nagle dla Obamy przyszło olśnienie i dał rozkaz do ostrzeliwania ich pozycji przez amerykańskie samoloty.

Na sumieniu Putina jest zamęt w takich rejonach świata jak Czeczenia, Gruzja, czy Ukraina. Szczególnie ten ostatni przypadek jest bardzo podobny do syryjsko-irańskiego. Najpierw wywołuje i podtrzymuje konflikt zbrojny, a później stara ukazać siebie jako wybawiciel i walczący o pokój.

Media starają się podzielić świat na dwie częsci – proamerykańską i prorosyjską. Jednak oba mocarstwa są siebie warte. Obaj przywódcy mają krew na rękach. Choć reszta świata nie jest bez winy – przyłożyła rękę do wielu ich wojen albo milcząc albo popierając jedno z mocarstw. A wystarczyło mocno zadeklarować – zostawmy to, nie wtrącamy się, nie dotujcie wywrotowców. Zło trzeba zbijać w zarodku. Teraz w wielu rejonach świata mleko już wylane…

Wiem, może to, co napisałem powyżej to dla wielu oczywistości, ogólniki. Jednak patrząc na przekaz serwowany nam przez mainstreamowe media widzę, że czasem i oczywistości trzeba jasno przekazać.