Koniec Roku, to nie tylko czas zabaw. Gdybym nie znał Pana Prezydenta i jego ludzi, to powiedziałbym że ktoś musi pracować by bawić mógł się ktoś. Jako jednak, że praca to pojęcie obce w słownikach przedstawicieli naszej drogiej władzy, to braki muszą nadrabiać PRem i czczym gadaniem.

Wikimedia.com

 

Nie inaczej było tym razem. W Sylwestrowy wieczór, Prezydent Bronisław Komorowski wygłosił w Telewizji Polskiej Orędzie. Motywem przewodnim był fakt, że w roku 2014 upłynie „25 lat polskiej wolności, w tym osiągnięć pokolenia, które dorosło w wolnej Polsce”. Prezydent dodał: „warto dostrzec – i to dostrzec wspólnie – jak wiele się zmieniło wraz ze zwycięstwem obozu wolności i solidarności w wyborach 4 czerwca 1989 roku”. Cóż, Pan prezydent chyba tradycyjnie się zagalopował. Przede wszystkim pokolenie, o którym mówi Pan Prezydent albo musiało wyjechać na obczyznę, by walczyć o byt swój i swoich rodzin albo w gorszym przypadku chodzą od Urzędu Pracy do firm, składając swoje CV i odchodząc najczęściej z kwitkiem. Tych 25 lat to zmarnowanay potencjał wspaniałego, zdolnego pokolenia. To marnotrawstwo, za które powinniście ponieść karę. Z tą wolnością też bym nie przesadzał. Oficjalnie owszem. Ale realnie? Kolejne nakazy, kolejne zakazy, sprzedawanie, niszczenie polskich dóbr, polskiego biznesu. Uzależnianie nas od obcych, kolejne kroki w stronę wynarodowienia i oddania władzy zwierzchniej Unii Europejskiej. To wreszcie 25 lat życia w kłamstwie, które powoduje że fundament jest od początku zgniły i nie da się zbudować na tym nic trwałego. To oczywiście mit „Okrągłego Stołu” jako „cudu”, „zaszczytu”, „powodu do chwały i świętowania”. Owszem świętować mogą. Ale komuchy i wszyscy, którzy w wyniku okrągłostołowych układzików utrzymali swoją władzę z okresu PRL, omotali kraj siecią zależności i układów.

Dalej Prezydent mówił: „wiem jak wiele jest do zrobienia, ile jest autentycznej biedy i słabości. Wiemy dobrze, że jeszcze nie wszyscy z nas odnaleźli godne miejsce w zmieniającym się kraju. Nie możemy zatrzymać się na polskiej drodze przemian w samozadowoleniu. Nie możemy być obojętni na obszary ludzkiej bezradności i brak ludzkiej nadziei. Dlatego pragnę szczególnie serdecznie podziękować tym wszystkim, którzy okazują solidarność, udzielają pomocy słabszym i potrzebującym wsparcia. Dziękuję tym, którzy chcą i potrafią dzielić się z innymi własnym czasem, własnymi pieniędzmi – owocami własnej pracy, a bywa, że po prostu swoją radością życia i optymizmem”. Panie Prezydencie, nic Pan nie wie o ludzkiej biedzie. Mieszka Pan w Pałacu, jeździ limuzyną, chodzi z ochroną. O miejscach prawdziwej biedy nie ma Pan bladego pojęcia. A nawet jeśli Pan ma, to nic to Pana nie obchodzi. Cały ten „plebs” obchodzi Pana jedynie przed wyborami i w dni takie jak dziś, kiedy wypada się przypodobać i powiedzieć coś mądrego… Oczywiście dla poprawienia wizerunku i kilku punktów poparcia więcej.

„Nareszcie pojawiły się szanse na sukces szerokiego frontu działań na rzecz rodziny. W dobie głębokiego kryzysu demograficznego ma to, w moim przekonaniu, wymiar strategiczny. Wspólnym wysiłkiem samorządów, rządu, organizacji pozarządowych, a także Kancelarii Prezydenta, tworzymy Dobry Klimat dla Rodziny. Mnożą się samorządowe, gminne, regionalne karty dużych rodzin. Niedługo powstanie zapowiadana Ogólnopolska Karta Dużych Rodzin. Jestem pewien, że przyniesie ona daleko idące ułatwienia w wychowywaniu dzieci.” – kontynuował Prezydent. Hmmm, szeroki front działań na rzecz rodziny? Czy może przejawem tego frontu jest odbieranie prawa rodzicom do decyodwaniu o własnym dziecku? Czy wyrazem wsparcia dla rodziny jest promocja genderyzmu, posyłania na siłę sześciolatków do szkół? A może odbieranie zasiłku pielęgnacyjnego? Albo też ingerowanie w wychowanie przez rodziców, odbieranie najmłodszych kochającym rodzicom z powodu rzekomej biedy?

Dumę prezydent odczuwa z powodu… „powstających nie bez trudności, dróg i autostrad”. „Na naszych oczach Polska wyrównuje cywilizacyjne zaniedbania, nowymi drogami coraz lepiej łączy się ze światem. Dlatego chciałbym, abyśmy nadali imię – „Autostrada Wolności”, tej, która już dzisiaj prowadzi z Warszawy na Zachód. A później, by druga autostrada z Gdańska do granicy południowej przyjęła piękne imię „Solidarności”. Bo skrzyżowanie tej historycznej, ale i tej międzyludzkiej, rodzinnej i narodowej solidarności z wolnością, to najsilniejsze i najpiękniejsze źródło polskiej energii, polskich sukcesów i polskich nadziei”– usłyszeliśmy. Oj i kolejne delikatnie mówiąc „nieprawdy” z ust Pana Prezydenta… Jakie autostrady przepraszam? Te, które miały powstać na Euro 2012 a po niezliczonych przesunięciach wciąż nie zostały zrealizowane? Czy te, za które podwykonawcy nie dostali pieniędzy? A może te, z których uciekli Chińczycy?

Na koniec Prezydent, życzył Nam by nasze nadzieje i plany stały się źródłem siły całej Polski. Tak więc moją nadzieją jest, że ten 2014 rok będzie lepszy niż ten mijający przede wszystkim już bez was. Bez Tuska, Komorowskiego i reszty tej zgrai krętów i łgarzy, codziennie po kolei demontujących i sprzedających nasz kraj i szczujących na siebie obywateli. Tego sobie i Państwu Życzę.

 

na podstawie: TVP, wp.pl