Prezydent Czech Milos Zeman stanowczo sprzeciwił się polityce władz norweskich. Od pewnego czasu wbrew medialnej zmowie milczenia docierają do nas informacje o kolejnych skandalicznych przypadkach odbierania dzieci rodzicom z najbardziej absurdalnych powodów.

W październiku ubiegłego roku głośno było o konflikcie na linii Czechy – Norwegia, po tym jak tamtejszy sąd odebrał rodzinie Michalaków dwójkę dzieci po otrzymaniu donosu sugerującego, że są one molestowane. Policja nie znalazła dowodów, ale nie przeszkodziło to komisji do spraw nieletnich w podjęciu decyzji o tym, że najmłodsi nie wrócą do rodziny. Prezydent Czech wstawił się za swoimi rodakami, pisząc list do króla Norwegii. Zagroził też wydaleniem norweskiego ambasadora.

Norwescy urzędnicy jednak nie zamierzają odpuszczać. W Wigilię odebrali córkę kolejnej czeskiej rodzinie. Sytuacja rozsierdziła Zemana, który w wywiadzie dla dziennika „Blesk” powiedział wprost, że działalność tamtejszych władz to  „najohydniejszy gangsterski czyn”. Działalność urzędu ds. dzieci przyrównał do uprowadzenia.

Coraz częściej norwescy bandyci rozbijają również polskie rodziny. Polskie służby konsularne w Norwegii odnotowały w 2012 r. trzy takie przypadki, w 2013 r. – pięć, a w 2014 r. już 27. Urząd Ochrony Praw Dziecka interweniować może nawet w przypadku płaczu chorego dziecka, gdyż „troskliwi” sąsiedzi często kwalifikują to jako dowód na stosowanie przemocy.