Foto: Wikimedia Commons
Foto: Wikimedia Commons

Niemiecki tygodnik „Der Spiegel” opublikował artykuł, w którym bardzo krytycznie odnosi się do postaci naczelnego dowódcy NATO w Europie – amerykańskiego generała Philipa Breedlove’a. Zarzuca się mu zaostrzanie konfliktu z Rosją oraz uprawianie propagandy.

Artykuł o którym mowa, ukazuje stosunek niemieckich władz do sposobu, w jaki Amerykanin piastuje swoje stanowisko. Ocena jego działań jest, mówiąc eufemistycznie, mało pozytywna. Angela Merkel ma być, jak w podobnych sytuacjach przystało na wielkiego przywódcę światowego mocarstwa, „zaniepokojona” i zastanawia się, czy Breedlove nie ma przypadkiem zamiaru pokrzyżowania planów natowskich krajów europejskich, które dotyczą zakończenia konfliktu z Rosją wyłącznie w drodze negocjacji. Sprawa jest na tyle poważna, że niemiecki minister spraw zagranicznych podjął już interwencję u sekretarza generalnego NATO.

Czym Philip Breedlove zasłużył sobie na nieprzychylność włodarzy Niemiec? Jako przykład niewłaściwego, z niemieckiego punktu widzenia, zachowania, „Der Spiegel” podaje wystąpienie generała z 25 lutego bieżącego roku, w którym powiedział on, że sytuacja na Ukrainie ciągle się pogarsza, walczący na wschodzie kraju separatyści zyskują coraz większą przewagę, a eskalacja konfliktu trwa. Oprócz tego w innych wystąpieniach Breedlove’a pojawiały się zawyżone, według przytaczanego tygodnika, liczby dotyczące rosyjskich sił.

Zdaniem Niemców tego typu wypowiedzi są działaniem przeciwko stanowisku europejskich państw należących do NATO. Amerykański generał pokusił się o krytyczną ocenę sytuacji, co jest absolutnie sprzeczne z wizją przyjmowaną powszechnie w nowoczesnej Europie – wszystko jest piękne, a problemy nie istnieją.

Naczelny natowski dowódca w Europie został nazwany propagandzistą. Można zapytać – dlaczego? Otóż dlatego, iż sprzeciwił się innej propagandzie – tej, na której czele stoi kanclerz Niemiec. Pewne niewygodne fakty, o których głośno mówił, stały w opozycji do wyznawanej przez środowiska prounijne wizji świata.

W kwestii rosyjsko-ukraińskiej każdy ma swoje interesy i nie ulega wątpliwości, że to one znajdują się na pierwszym planie. Trudno by polityka jednej bądź drugiej strony budziła wielką sympatię, a obustronne propagandowe zagrywki są jedynie ciekawostką, która skrzętnie przykrywa prawdziwe problemy i wcale nie zmierza do ich rozwiązania.