wikimedia.org

Niedawno szok wzbudziła wypowiedź Andrija Tarasenki dotycząca zbrodni Wołyńskiej. Jak wiadomo temat ten zawsze wzbudzał kontrowersje i spory pomiędzy polskimi i ukraińskimi historykami. Zaistniałe sytuacje oraz to, co na co dzień obserwujemy w telewizji powinno dać nam powód do zastanowienia się czy pomoc Ukrainie jest dla nas „bezpieczna”?

Trudno teraz przewidzieć, co stanie się za dzień, tydzień lub miesiąc na Ukrainie. Codziennie słyszymy lub widzimy jak wiele się dzieje. W tej chwili sytuacje jest na tyle zawiła, że trudno jednoznacznie określić się, po której stronie jesteśmy i kogo wspieramy.
Do tej pory z całego serca byłem po stronie opozycji. Oczywiście czerwono – czarne flagi i wszystkie inne symbole związane z tak bolesnymi dla nas jako Polaków wydarzeniami były bardzo frustrujące, ale liczyłem na to, że to już nie tacy ludzie, którzy tak mocno nastawieni byli przeciwko Polakom. Niestety częściowo się myliłem.
Może jednak trochę historii i faktów.

Nie ma co ukrywać, że Ukraina otrzymała terytorium przysłowiowym „fartem”. Przez setki lat był to bowiem lud, który na zmianę mieszkał w Rzeczypospolitej i Rosji. A więc nie było to państwo, a coś na wzór dzisiejszych Romów, jednakże Ukraińcy byli bardziej „skupieni” w jednym miejscu. Nie można jednak zarzucić im bierności i obojętności w drodze do uzyskania niepodległości. Każdy z nas na pewno z lekcji historii kojarzy takie wydarzenia jak powstanie Chmielnickiego.
Ostatecznie odzyskali oni niepodległość po rozpadzie ZSRR. Jednak walczyli o to już wcześniej – od czasów II Wojny Światowej. Walka, o ile można to tak nazwać, polegała na „oczyszczeniu” terytorium z obcych mniejszości, w głównej mierze z Polaków. Ci bowiem na terenach Wołynia stanowili mniejszość w stosunku do Ukraińców.
Akcją zajęli się ukraińscy nacjonaliści zrzeszani w organizacjach OUN i UPA ze Stepanem Banderą na czele. Podpuszczeni przez Niemców mordowali całe polskie wsie, a także wszystkich Ukraińców, którzy albo pomagali Polakom albo nie chcieli brać udziału w zbrodniach. Okrucieństwo jakie stosowali jest trudne do opisania – zabijali wszystkich: niemowlęta, dzieci, kobiety i starców, a metod zadawania śmierci opracowali ponad 130. Wymowny jest także fakt, że w pewnym momencie oddziały niemieckie, dowiedziawszy się o okrucieństwie jakie spotkało mieszkańców Wołynia, ratowały Polaków przed oddziałami Bandery.
W ramach działań ukraińskich nacjonalistów zginęło ok. 60 tyś Polaków, a w ramach akcji odwetowych śmierć poniosło ok. 3 tyś Ukraińców – dysproporcja jest zatem ogromna.

Nic dziwnego zatem, że widok polskich przedstawicieli pomiędzy flagami Bandery wzbudza oburzenie i sprzeciw. Należy jednak pamiętać, że pomimo ciężkich chwil i wielu ran jakie sobie zadawaliśmy wzajemnie przez wiele lat żyliśmy jak bracia. Czemu zatem należy bardzo delikatnie podchodzić do obecnej sytuacji na Ukrainie?
Przede wszystkim dlatego, że nie wszystko jest tak proste i jasne jak nam się wydaje. Pozwolę sobie pominąć sprawy związane z wpływami Rosji, chęcią wstąpienia Ukrainy do UE oraz oderwaniem Ukrainy od Rosji, ponieważ o tym wiele już zostało powiedziane. Chciałbym się natomiast skupić na niedawnych doniesieniach medialnych oraz na wypowiedziach, które ostatnio usłyszeliśmy od przedstawicieli ukraińskich nacjonalistycznych organizacji.

Kilka dni temu dużą sensację wzbudziły informacje dotyczące kolumn rosyjskich czołgów kierujących się do granicy z Ukrainą, roszczeń Rumunów i Węgrów do terenów, które obecnie należą do Ukrainy. Wśród tych głosów pojawiły się także głosy Polaków, którzy przypominali także o historycznie polskich terenach, z Lwowem na czele. Kto był we Lwowie, kto widział zdjęcia i kto zapoznał się z historiami związanymi z tym miastem chciałby, aby znów leżał w Polsce. Jednak takie przyłączenie miałoby niezwykle katastrofalny wpływ na nasz kraj. Polska gospodarka nie byłaby w stanie wyrównać poziomu przyłączonych terenów z terenami obecnymi, zwłaszcza, że w Polsce w niektórych miejscach nadal widać różnice pomiędzy terenami dawnych trzech zaborów. I tutaj znów należy mi powiedzieć – kto był na Ukrainie lub widział na zdjęciach poziom rozwoju jej infrastruktury ten wie o czym mówię. Wszystkich pozostałych zapewniam, że rozwojowi niektórych miast Ukrainy daleko do rozwoju polskiej wsi.

Przejdźmy jednak do sedna i do głównego powodu, dla którego postanowiłem napisać ten artykuł. Andrij Tarasenko, rzecznik radykalnej organizacji, której patronem jest Stepan Bandera w wywiadzie z dziennikarzem „Rzeczpospolitej” powiedział dwie niezwykle ważne rzeczy, które powinny dać nam do zrozumienia i powód do zastanowienia „komu my właściwie chcemy pomóc?”.
Tarasenko uznał, że zbrodnia wołyńska to (tu cytat) brednia. Stwierdził on, że przez setki lat Ukraińcy walcząc o wolność zrzeszali się wokół wielkich bohaterów takich jak Bandera. Uważa, że Polacy okupowali tereny Ukrainy, a z okupantem należy walczyć na każdy możliwy sposób, nawet tak radykalny.
Kolejna istotna wypowiedź dotyczyła pretensji terytorialnych wobec Polski – Tarasenko twierdzi, że Przemyśl oraz kilkanaście sąsiednich powiatów powinny wrócić do Ukrainy. Tereny te nazwał ziemiami etnicznymi. W świetle faktów historycznych brzmi to dość komicznie, bo tak jak wcześniej wspomniałem przez setki lat Ukraińcy byli ludem bez państwa, który na zmianę mieszkał albo w Koronie albo w Rosji.

W obliczu tych wypowiedzi i tych informacji musimy uświadomić sobie, że aktualnie wspieramy najbardziej antypolską opcję polityczną, jak słusznie zauważył portal kresy.pl.
Oczywiście pomiędzy neobanderowcami protestują zwykli Ukraińcy, bardzo otwarci i wdzięczni Polakom za ich pomoc. Jednakże to nie oni w razie przewrotu lub obalenia rządu będą przejmować władzę. Mądrze skomentował to ks. Isakowicz – Zalewski w Radiu Wnet: „Trzeba mieć trochę honoru, by nie wspierać nazistów działających na Ukrainie. Naziści nie mają po prostu wstępu do Unii Europejskiej. Polscy politycy wspierający Swobode poniosą za to, przy najbliższych wyborach olbrzymie konsekwencje. Jedyną drogą do zgody jest więc odcięcie się od cynizmu, a nie jego gloryfikacja. Niemcy radykalnie odcięli się od nazizmu. Nie ma tam pomników Hitlera czy szefa SS. Na Ukrainie natomiast obalono pomniki Lenina, jednak w te miejsca powstały pomniki Bandery”.

Dziś usłyszałem także, że duże szanse na objęcie posady premiera na Ukrainie ma Oleg Tjagnibok – lider nacjonalistycznej Swobody, który głosi antypolskie hasła. Nie wszystko zatem jest tak proste jak nam się wydaje, a to co dzieje się na Ukrainie może nieść ze sobą wiele niebezpieczeństw, szczególnie dla Polaków, którzy nadal mieszkają na Ukrainie.