009d16f9824710069bacb45c47756823,640,0,0,0„Ja myślę, że gen. Kiszczak takich rzeczy nie robił, ja myślę, że nawet w stalinowskiej Rosji takich numerów nie robiono. W związku z tym posunęliśmy się dalej niż te wszystkie przywoływane tutaj i to jest nieuczciwe przywoływanie, bo to jest przywoływanie…”. Tak znana karnistka prof. Płatek podsumowała działalność Kamińskiego na stanowisku szefa CBA.

Dzisiejszego poranka w Radiu Zet miała miejsce dyskusja pomiędzy wspomnianą już prof. Moniką Płatek, a Moniką Olejnik. Słuchając słów wykładowczyni Uniwersytetu Warszawskiego upewniłem się w jednym – jeśli ta kobieta mogła zrobić habilitację, to ja na pewno zostanę doktorem (choć z zupełnie innej dziedziny). Muszę tu jednak wtrącić jedną uwagę. Program „Stokrotki” jest ewenementem na skalę ogólnopolską. Po kilku audycjach odnosi się wrażenie, że pani Olejnik zaprasza tam gości po to, by ci mogli dowolnie kłamać, przeinaczać i mówić to co im się wydaje. Mijanie się z faktami zupełnie dla prowadzącej nie ma znaczenia. Świetnym przykładem jest tu wywiad z Komorowskim, jakiś czas po podaniu wyników zafałszowanych wyborów samorządowych. Nasz prezydent oficjalnie przyznał, że jemu nic nie wiadomo na temat złożenia jakichkolwiek protestów wyborczych do Sądów Okręgowych w całej Polsce. Przypomnę tylko, że już wtedy część mediów podawała liczbę półtorej tysiąca takich protestów.

Wróćmy do prof. Moniki Płatek i do jej opinii na temat kilku bieżących spraw.

Pierwszą ważną kwestią była sprawa wyroku jaki zapadł w sprawie Mariusza Kamińskiego, byłego szefa CBA. Abstrahując od tego co sądzimy o całej sprawie, warto zacytować Panią Profesor:

[…]Zacznijmy od końca, pan Kamiński nie walczył z korupcją, pan Kamiński na korupcję przyzwalał, co więcej robił to czego nie wolno robić władzy, mianowicie tworzy afery i tylko takie afery był zdolny wykrywać, a na dodatek robił coś, czego robić nie można. Ci wszyscy ludzie, którzy w to wpadli mieli prawo nie wiedzieć. Pani Sawicka miała prawo nie wiedzieć na co ją stać, ci następni też mieli prawo nie wiedzieć. Instytucja agenta prowokatora jest dopuszczalna w prawie wtedy, kiedy mamy dziesiątki dowodów na to, że ktoś to prawo łamie i potrzebujemy ostatniego dowodu. Nie jest natomiast zadaniem państwa, aby sprawdzać czy pani i czy ja, jesteśmy podatne, czy nie, ponieważ musimy założyć, że jesteśmy jednakże uczciwymi obywatelkami i działamy tak, jak należy działać[…].

Według prof. Płatek nie ma potrzeby sprawdzać polityków, gdyż wystarczy założyć, że działają uczciwie. Słowa te zabrzmiały tak jakby w jej opinii każdy człowiek był łapówkarzem, wystarczy tylko zaproponować mu odpowiednią kwotę. Nie ma potrzeby by państwo, tworzone przez naród miało dokonywać „samooczyszczenia” się z ludzi, którzy zdolni są do wzięcia łapówki. Dalej jest jeszcze ciekawiej.

Płatek: […] ja powiem tak, na Białorusi takich rzeczy nie ma. Ja myślę, że gen. Kiszczak takich rzeczy nie robił, ja myślę, że nawet w stalinowskiej Rosji takich numerów nie robiono. W związku z tym posunęliśmy się dalej niż te wszystkie przywoływane tutaj i to jest nieuczciwe przywoływanie, bo to jest przywoływanie…

Specjalnie dla Pani profesor przygotowałem kilka „numerów” jakie robiono w stalinowskiej Rosji (dane pochodzą z książki Aleksandra Sołżenicyna „Archipelag Gułag”):

  • W trakcie ogromnej fali aresztowań, jakie przewijały się przez kraj, został także zatrzymany historyk-amator Czetwierucha. Powód? Posiadał carskie dekrety, m. in. dekret o zakończeniu wojny z Napoleonem, tekst litanii przeciw cholerze i akt zawarcia Świętego Przymierza;
  • Irma Mendel, otrzymała dwa bilety do Teatru Wielkiego, postanowiła zaprosić śledczego z Łubianki, który podrywał ją od jakiegoś czasu. Cały spektakl spędzili flirtując… by prosto z teatru kobieta została przez tego oficera zawieziona prosto na Łubiankę (dawna siedziba NKWD);
  • W 1937 roku do siedziby NKWD przybyła kobieta z głodnym dzieckiem aresztowanej wcześniej sąsiadki z pytaniem co robić. Po kilku chwilach siedziała już w celi;
  • Pewien mężczyzna otrzymał wezwanie do siedziby partii. Pełen obaw zdziwił się gdy na miejscu wręczono mu bilet do sanatorium. Po spakowaniu się, wraz z żoną przybył na dworzec oczekując na pociąg. W pewnym momencie usłyszał swe imię wykrzykiwane przez nadbiegającego młodzieńca. Pełen „braterskiej sympatii” chłopak poprosił mężczyznę o zamienienie kilku zdań na osobności. W rzeczywistości nastąpiło aresztowanie, a żona już nigdy nie dowiedziała się gdzie podziewa się mąż;

Teraz kilka ciekawostek, jak wyglądało prawo karne w stalinowskiej Rosji:

  • Artykuł 19. kk wprowadzał pojęcie „zamiaru” zdrady interpretowane identycznie jak czynienie przygotowań.
  • Za „pomoc okazywaną międzynarodowej burżuazji” – czyli bycie emigrantem, czy więźniem w obcym kraju otrzymywano karę dziesięciu lat, bądź rozstrzelania;
  • Paragraf odnoszący się do szpiegostwa dzielił się na: PSz (podejrzenie o szpiegostwo), NSz (niedowiedzione szpiegostwo) i wreszcie SWPSz (stosunki wywołujące podejrzenie o szpiegostwo). Za każdy z wymienionych – kara dziesięciu lat więzienia.
  • Dziesiąty paragraf „zajmował się” propagandą i agitacją zachęcającą do obalenia władzy sowieckiej (co ciekawe, nie było w nim określonej górnej granicy kary). Za taką traktowano nawet rozmowę małżeństwa, a nawet prywatną radę. „Przygotowywanie kontrrewolucyjnych publikacji” to między innymi napisanie listu, notatki, a nawet pamiętnika.

Czy dla profesor Płatek Centralne Biuro Antykorupcyjne posunęło się dalej niż Stalinowska Rosja?

Na koniec ostatni smakołyk, wisienka na torcie, rodzynek w cieście, płatek śniegu w kwietniu. Ponownie oddajmy głos dwóm rozmówczyniom:

Olejnik: Ale wie pani, wczoraj tutaj siedział minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna i powiedział, że za bardzo zwierzyliśmy Rosjanom na początku, przyznał się do tego [odnośnie śledztwa smoleńskiego – P.F.].

Płatek: Nie wiem dlaczego tak mówi, nie wiem, jakie racje za tym stoją, moim zdaniem to co żeśmy robili od początku, zarówno ze strony polskiej, jak i ze strony rosyjskiej odpowiada standardom, które są wymagane w prawie międzynarodowym, które są wymagane w prawie międzynarodowym. I znowu, to już jest jakiś czas temu prawda, prawda jest taka, jak jest mgła to się nie ląduje i jak jest straszny wypadek to się przyznaje, że jest straszny wypadek. I ktoś, kto chce na tym zbijać kapitał polityczny daje dowód na to, że nie potrafi rządzić i nie potrafi tak naprawdę rozwiązywać problemów społecznych, musi je stwarzać. Ja bym zamknęła temat.

Na zakończenie zaapelować do prof. Płatek by zajęła się tym w czym jest dobra. Funkcjonowanie państwa rządzonego przez ludzi uczciwych, historia Rosji, czy prawo międzynarodowe nie są jej mocnymi stronami.