Wszyscy pamiętający realia PRL wiedzą ile złego walczącym o wolność ojczyzny wyrządziła SB. Jednak przynajmniej raz przydała się na coś w pozytywnym znaczeniu – dzięki inwigilacji przez służby specjalne przyszłego papieża i świętego Jana Pawła II możemy dziś odkrywać zapomniane homilie i wystąpienia, jakie głosił w latach sześćdziesiątych oraz siedemdziesiątych.

Wojtyła na podsłuchuKsiążka „Wojtyła na podsłuchu” została w tym roku wydana przez Wydawnictwo M. Marek Lasota, znany publicysta i pracownik krakowskiego Instytutu Pamięci Narodowej, dotarł do cennych materiałów archiwalnych z lat 1963-1972 i na ich podstawie nakreślił interesujący obraz działań bezpieki względem alumna krakowskiego seminarium duchownego i późniejszego biskupa krakowskiego. Teksty zawarte w książce pokazują, że już wtedy przyszły papież umiał porywać tłumy. Pierwsze archiwalne dokumenty bezpieki o ks. Wojtyle pochodzą z 1946 roku.

To nie jest jednak książka bez wypaczeń. Agenci SB spisywali słowa przyszłego papieża nie zawsze bez błędów, czy własnych, mylnych interpretacji. Dodawali też do wypowiedzi swoje komentarze. – Ta publikacja ma właściwie trzech współautorów: tego którego nazwisko widnieje na okładce, Karola Wojtyłę, gdyż na kilkuset stronach opublikowano tu teksty jego wystąpień z lat 60. i 70. oraz spisujących esbeków z zajmującego się inwigilacją Kościoła IV Wydziału SB w Krakowie – powiedział autor książki, Marek Lasota, na jej prezentacji w Krakowie.

Ta publikacja ma wiele aspektów, które zachęcają do jej przeczytania. Pewne ślady wskazują na przemianę życia kilku funkcjonariuszy oddelegowanych do inwigilowania Wojtyły. To były pierwsze cuda przyszłego świętego. Chociaż celem SB było zdeprymowanie duchownego, to z zapisków agentów wynurza się portret niezłomnego człowieka, z którego zdaniem liczą się najwyższe władze kościelne.