Ekshumacje na „Łączce” rozpoczęły się w kwietniu. To kolejny etap poszukiwań Żołnierzy Wyklętych, pomordowanych i zakopanych w bezimiennych dołach śmierci.

W kwietniu 2017 roku Instytut Pamięci Narodowej rozpoczął kolejny etap poszukiwań szczątków polskich bohaterów na warszawskiej „Łączce”. Pracami ekshumacyjnymi kierował profesor Krzysztof Szwagrzyk, a angażowali się w nie liczni wolontariusze, dla których poszukiwanie szczątków bohaterów pomordowanych przez komunistów stało się pasją, dumą i misją. Oficjalnie poszukiwania zakończyły się pod koniec czerwca, a do końca tego tygodnia mają potrwać prace porządkowe.

Przez „Łączkę” przewinęło się prawie 200 wolontariuszy, niesamowite spotkania, niesamowite znajomości. Ludzie, którzy pasjonują się historią, którzy uważają, że pracujemy tu w imieniu Polski, by bohaterom zwrócić tożsamość, a ich rodzinom doczesne szczątki bliskich – opowiada Mariusz, jeden z wolontariuszy.

Z myślą, żeby zaangażować się w wolontariat na „Łączce” nosiłem się od roku 2012, ale w firmie nie wychodziło mi na tyle abym mógł się tutaj zjawić. W końcu, w 2016 roku zdecydowałem się początkowo z lekkim niepokojem jak zostanę przyjęty. Okazało się, że wszystkie obawy były bezpodstawne. Profesor Szwagrzyk jest takim człowiekiem, że przyjmuje każdego kto chce tu działać bez względu na status społeczny – dodaje.

Jak przekonuje wśród wolontariuszy znaleźli się przedstawiciele wielu środowisk, a dla niego praca przy ekshumacjach stanowiła niepowtarzalne patriotyczne rekolekcje. Jego zdaniem taki ładunek pozytywnych emocji pozwala nabrać sił i chęci do dalszej pracy.

Pojawiłem się tutaj w roku 2016, działałem jesienią i od kwietnia 2017 roku byłem na „Łączce” praktycznie codziennie. Z końcem czerwca prace dobiegły końca, formalnie wolontariat zakończył się w sobotę 24 czerwca, później pozostały prace porządkowe – zasiać trawę, posprzątać…

Tygodnie ciężkiej pracy zaowocowały odnalezieniem czterech pełnych szkieletów oraz przemieszanych szczątków kilkudziesięciu innych osób. Teraz szczątki są poddawane specjalistycznym badaniom, które mają pozwolić na ustalenie tożsamości pogrzebanych bohaterów. Jak podkreśla mój rozmówca rola wolontariuszy się nie kończy, choć „Łączka” pozostanie dla niego miejscem wyjątkowym.

Tych miejsc ukrycia ciał polskich bohaterów jest bardzo dużo. Prawdopodobnie jeszcze w lipcu będą prace na terenie więzienia na Rakowieckiej tam na podwórzach wzdłuż budynku choć już nie w takim zakresie, bo „Łączka” jest wyjątkowa – uważa.

Na wyjątkowość „Łączki” składa się wiele czynników. Są to przede wszystkim skala i metody przeprowadzanych „pochówków. Ogromny wpływ na obecny stan rzeczy miała sytuacja Powązek w latach 80. Wtedy nad bezimiennymi dołami śmierci rozpoczęto stawianie nowych grobów. Polscy bohaterowie mieli pozostać bezimienni na zawsze.

W latach 80. zostały tutaj wybudowane nagrobki takie z głębokimi fundamentami, pieczary. Pracowała tu wówczas koparka więc musieliśmy wszystko przesiewać ze względu na rozrzucenie tych szkieletów po całym terenie. Oczywiście odnajdywaliśmy również szkielety w ułożeniu anatomicznym, tak jak zostały wrzucone do tych dołów śmierci zasypane wapnem i różnymi dziwnymi rzeczami. 

Okrucieństwo komunistycznych morderców było już szeroko opisywane i komentowane. Jednak pomimo wydawałoby się wyczerpania tematu wolontariusze podczas swych prac natrafiali na przejawy wyjątkowego barbarzyństwa.

W tym roku znaleziono szkielet o bardzo dziwnie uszkodzonym kręgosłupie. Okazało się, że prawdopodobnie nie mógł zmieścić się w tej wykopanej jamie i skakano po nim, aby wcisnąć go do dołu. 

Druga część reportażu wkrótce.