Pytanie to wróciło ze zdwojoną siłą w ostatnich tygodniach, ze względu na film o pułkowniku, który wchodzi właśnie do kin. „Jack Strong” wywołuje wielkie emocje i na nowo rozbudza spór wśród historyków i obywateli.
commons.wikimediaRyszard Kukliński urodził się 13 czerwca 1930 roku w Warszawie. W wieku 17 lat, wstąpił do Oficerskiej Szkoły Piechoty nr 1 we Wrocławiu. W Ludowym Wojsku Polskim szybko piął się po szczeblach kariery, współpracował m.in z kontrwywiadem wojskowym – zarządem II WSW. Prawdopodobnie w roku 1972, nawiązał współpracę z amerykańskim wywiadem. Sam Kukliński, twierdził że chciał w Wojsku zawiązać spisek, wymierzony w ZSRR. Ze względu na duże prawdopodobieństwo fiaska, CIA odradziła Kuklińskiemu taki ruch. Wobec tego, pułkownik Kukliński przekazywał Amerykanom dokumenty dotyczące ZSRR i Układu Warszawskiego, m.in o danych technicznych broni używanej przez Sowietów, rozmieszczeniu radzieckich jednostek przeciwlotniczych na terenach Polski i NRD, metod stosowanych przez Armię Radziecką w celu uniknięcia namierzenia jej obiektów przez satelity szpiegowskie czy planów wprowadzenia stanu wojennego w Polsce.
W obawie przed dekonspiracją uciekł z rodziną do USA, w roku 1984 zaocznie skazany na karę śmierci, sześć lat później wyrok zmniejszono do 25 lat pozbawienia wolności. W 1995 przywrócono Mu stopień wojskowy, kierując sprawę do Prokuratury w celu ponownego rozpatrzenia. Ta orzekła, że pułkownik działał w stanie wyższej konieczności i sprawę umorzyła.
Wraz z upływem lat, kontrowersje odnośnie postępowania pułkownika nie maleją. Przykładowo taki generał Marek Dukaczewski, stwierdził kilka dni temu że uważa Kuklińskiego za zdrajcę. A jak to uzasadnił?
„Po pierwsze, był żołnierzem, po drugie, składał przysięgę, po trzecie, chodził w mundurze, po czwarte, przekazywał Amerykanom informacje, które dotyczyły nie, jak twierdzą Amerykanie i jak twierdził to pan pułkownik Kukliński, informacji na temat Układu Warszawskiego i Związku Radzieckiego, ale przekazywał informacje na temat polskich sił zbrojnych, polskiego systemu obronnego, również informacje na temat mobilizacji sił zbrojnych, wyprowadzania jednostek w miejsca mobilizacyjne, a więc wszystko to, co z punktu widzenia potencjalnego konfliktu, szczególnie w okresie zimnej wojny było bardzo istotne”.
Cóż, przede wszystkim osoby pokroju Dukaczewskiego nie mają prawa wypowiadać się na ten temat. W ich ustach oskarżenia o zdradę brzmią co najmniej komicznie, by nie powiedzieć żenująco. Ludzie związani z WSI a więc służbą opartą na osobach szkolonych w Moskwie i wysługujących się Rosji na każdym kroku? Ludzie, którzy byli „długim ramieniem Moskwy”, niejasne są ich kontakty z osobami odpowiedzialnymi za aferę FOZZ mają czelność wypowiadać się o „wierności ojczyźnie”?
Argumenty Dukaczewskiego można obalić bez zbędnego wysiłku. Przede wszystkim przysięga składana zaborcom i ciemiężycielom jest nieważna a jej złamanie powinno być wręcz powodem do dumy i chluby. Teraz kwestia wywołująca największe kontrowersje i emocje: „przekazywał informacje na temat polskich sił zbrojnych, polskiego systemu obronnego”. Tak się jednak składa, że Polska w tamtym okresie nie była wolna. Była tworem zniewolonym, kolonią Rosji i spętana tymi zależnosciami. Wobec tego pułkownik Kukliński nie działał przeciwko Polsce. Działał przeciwko przedstawicielstwu Rosji, przeciwko moskiewskiej kolonii, dążąc do obalenia jednego z najokrutniejszych, z najbardziej krwawych totalitaryzmów na świecie.
Byli oficerowie CIA, zgodnie podkreślają że Kukliński był bohaterem. Tylko nasi „lokalni patrioci” spod znaku sierpa i młota mają jakieś obiekcje. W sumie czemu się dziwić, wszak przez ludzi takich jak Kukliński system upadł, skończyły się przywileje, choć teraz próbują odbudowywać je z mozołem na nowo. Dla Dukaczewskich, Makowskich czy Czempińskich Kukliński będzie zdrajcą, ale dla mnie zdrajcami jest ta wymieniona trójka a pułkownik Kukliński na zawsze będzie bohaterem.
Niestety – bardzo stronniczy artykuł. Podobnie jak Wojtek mam wątpliwości co do bohaterstwa płk. Kuklińskiego. Chociaż zdrajcą też bym go raczej nie nazwał. Jak dla mnie postać moralnie wątpliwa w świetle tych faktów, które są mi znane. Może za te „kilka” lat coś się rozjaśni… Z drugiej strony co by powiedziały media i opinia publiczna, gdyby okazało się że płk. Kukliński szpiegował dla np. MOSADU? Zdrajca pełną gębą ?
Kolego Górski, nie tylko nasi „lokalni patrioci spod znaku sierpa i młota” mają jakieś obiekcje. Wątpliwości co do tej postaci miał też tak poważany historyk, jak śp. prof. Paweł Wieczorkiewicz. Nie twierdził on wprawdzie – nawet podkreślał, że nie ma jednoznacznych dowodów, dopóki światła nie ujrzą archiwa sowieckie – że Kukliński był zdrajcą, ale że istnieją podejrzenia, że Moskwa mogła go użyć w podobny sposób, jak użyła niegdyś Józefa Światło. Czyli do przekazania pewnych informacji inną drogą niż dyplomatyczna. W przypadku Fleischfarba chodziło o zdyskredytowanie ekipy postalinowców, rolą zaś Kuklińskiego mogło być powiadomienie Amerykanów, że do żadnej trzeciej wojny nie dojdzie z ich inicjatywy – byli na to w tym momencie zbyt słabi. Żeby było jasne – nie uważam Kuklińskiego za zdrajcę. Mam jednak ogromny szacunek do prof. Wieczorkiewicza i dlatego sądzę, że pochopne nazywanie go bohaterem nie jest najmądrzejsze.