Podczas wizyty w Polsce sekretarz generalny Reporterów Bez Granic wyraził swoje zaniepokojenie upaństwowieniem mediów publicznych i rosnącą presją na media prywatne w Polsce.

„Kto jeszcze kilka lat temu mógłby się spodziewać, że znany dziennikarz sportowy zostanie zwolniony za wywiad, w którym krytykuje zamach na niezależność sądów? Że chuligani wywieszą na stadionie transparent z groźbą, że dziennikarze będą wisieć?” – powiedział w Warszawie Christophe Deloire, sekretarz generalny pozarządowej organizacji Reporterzy Bez Granic.

Christophe Deloire jeszcze do niedawna nie mógł sobie wyobrazić, że Polskę będzie wymieniać jednym tchem z Turcją, podobnie jak tego, że zakusy na wolność prasy artykułowane przez amerykańskiego prezydenta będzie porównywać z sytuacją w Wenezueli czy w Rosji.

Według niego w kwestii Polski ruch należy teraz do Unii Europejskiej, która powinna „w sposób zdecydowany bronić swoich wartości”, w tym wolności słowa. „Unia nie może dopuścić, by jeden z jej najważniejszych członków naruszał wartości, takie jak wolność, pluralizm i niezależność mediów, które tworzą unijną tożsamość, siłę i być może nawet rację bytu” – stwierdził Deloire.

Ponadto Reporterzy Bez Granic napisali 16 lutego 2017 r. list otwarty do Komisji Europejskiej, w którym czytamy: „Uważamy, że na tym etapie uruchomienie art. 7 Traktatu o UE jest jedynym sposobem, by Polska odpowiedziała za nieprzestrzeganie zobowiązań”. Pod listem podpisali się także przedstawiciele m.in. Human Rights Watch i Amnesty International.

Art. 7 Traktatu określa tryb wdrożenia przez Komisję Europejską procedur, które w rezultacie mogą pozbawić głosu państwo członkowskie, które nie przestrzega podstawowych wartości UE. „To ostre żądanie, ale tylko w ten sposób można zapobiec pogarszaniu się sytuacji w krajach Europy Środkowo-Wschodniej” – powiedział Christophe Deloire.

„Jesteśmy tu, by wysłać sygnał do polskich obywateli, że wierzymy w demokrację. Wiemy, że stoicie w obliczu nadejścia najczarniejszego okresu w dziejach polskiego dziennikarstwa” – stwierdził Deloire, zapewniając, że Reporterzy Bez Granic nie zostawią Polski i od tej pory będą się naszemu krajowi szczególnie uważnie przyglądać.

Deloire apelował w Warszawie do polskiego rządu o publikację orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 13 grudnia 2016, w którym uznał on przejęcie kompetencji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przez utworzoną przez PiS Radę Mediów Narodowych za niezgodne z konstytucją.

Reporterzy Bez Granic są zaniepokojeni faktem, że po upaństwowieniu przez PiS publicznych mediów z pracy musiało odejść 200 dziennikarzy, a media te stały się narzędziem rządowej propagandy. Sytuacja ta przypomina ich zdaniem szykany, jakim poddawani są krytyczni wobec władzy dziennikarze w Turcji.

Podobnie niepokojąca jest ich zdaniem rosnąca presja na media prywatne, które wedle zapowiedzi Prawa i Sprawiedliwości mają być „repolonizowane”, co w praktyce może oznaczać usunięcie z nich dominującego obecnie zagranicznego kapitału, ale także ingerowanie w treść.

„Już teraz dwie niezależne redakcje ‘Gazeta Wyborcza’ i ‘Polityka’ poddane są ciśnieniu ekonomicznemu z powodu wycofania z nich wszelkich państwowych ogłoszeń” – stwierdziła Pauline Ades Mevel, odpowiedzialna w organizacji Reporterzy Bez Granic za region Europy Środkowo-Wschodniej. Dodała ona, że w ciągu sześciu pierwszych miesięcy rządów PiS-u „Gazeta Wyborcza” utraciła w ten sposób ponad 20 procent swoich przychodów z ogłoszeń, podobnie jak „Rzeczpospolita”.

Reporterzy Bez Granic chcą przeszkodzić w ograniczaniu wolności mediów w Polsce. Ta międzynarodowa organizacja każdego roku publikuje ranking wolności prasy. W 2015 Polska spadła w porównaniu z rokiem poprzednim o 29 miejsc, plasując się na 47 miejscu wśród 80 krajów na liście. Ranking za 2016 rok zostanie ogłoszony 26 lutego.