Według ustaleń stacji RMF Komisja Weryfikacyjna zdecyduje w piątek o tym, że rodzina Waltzów będzie musiała oddać pieniądze pochodzące ze sprzedaży kamienicy przy ul. Noakowskiego 16.

Na razie politycy Platformy Obywatelskiej jak zwykle mącą. „Sprawę trzeba wyjaśnić. Ale też trzeba mówić, że ta sprawa nie dotyczy tylko rodziny Waltzów” — skrzeknęła Małgorzata Kidawa-Błońska.

Przed wojną właścicielami kamienicy były osoby pochodzenia żydowskiego, które zginęły w czasie II wojny światowej. W 1945 r. Leon Kalinowski wraz z Leszkiem Wiśniewskim i Janem Wierzbickim zaczął posługiwać się w warszawskich urzędach antydatowanym na czas sprzed wojny pełnomocnictwem właścicieli do dysponowania przez niego ich nieruchomością. Miał on sfałszować akt notarialny i wypisy z niego. Dzięki temu Kalinowski sprzedał kamienicę Romanowi Kępskiemu, czyli wujowi Andrzeja Waltza, i Zygmuntowi Szczechowiczowi. Potem okazało się, że wojnę przeżyła Maria Oppenheim, żona jednego z dawnych właścicieli, która wykazała oszustwo. Pod koniec lat 40-tych Kalinowski został skazany. Sąd unieważnił też wtedy pełnomocnictwa, którymi się posługiwał.

Kępski i Szczechowicz wszczęli – jako pokrzywdzeni przez „dekret Bieruta” – postępowanie o ustanowienie prawa własności czasowej gruntu pod kamienicą, czego odmówiono im w 1952 r. W 2001 r. Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło orzeczenie z 1952 r. W 2003 r. prezydent m.st. Warszawy ustanowił prawo użytkowania wieczystego nieruchomości na rzecz kilkunastu spadkobierców Kępskiego i Szczechowicza, w tym – Andrzeja Waltza i jego córki. W 2007 r. 91 proc. udziału kamienicy nabyła od nich Fenix Group. Rodzina Hanny Gronkiewicz-Waltz miała na tym zarobić 5 mln zł.