W dwóch pierwszych meczach Mistrzostw Europy Polacy przegrywali. Aby myśleć o awansie do kolejnej rundy podopieczni Michaela Bieglera musieli pokonać Rosjan. I tak też się stało, chociaż nastroje po I połowie nie były najlepsze.

commons.wikimedia.org
commons.wikimedia.org

Polacy od początku tego turnieju, mieli problemy ze skutecznością. Nawet jeśli wypracowywali sobie dobre pozycje rzutowe, to często robili bohatera z bramkarzy rywali. Tak było w meczu z Serbią, w spotkaniu z Francją i również dziś z Rosją – do 30 minuty. Mecz zaczął sie dobrze dla Polaków, bo od prowadzenia 5 – 3. Później jednak w szeregi Polaków wkradła się niedokładność i Rosjanie nie tylko nas dogonili, ale na przerwę schodzili prowadząć 14 – 10.

Od początku II połowy, Polacy rzucili się do odrabiana strat. Dobra twarda obrona i kapitalny Sławomir Szmal w bramce w głównej mierze pozwoliły Polakom odrobić straty i wyjść na prowadzenie. Na osiem minut przed końcem spotkania, nasi zawodnicy prowadzili już 5 bramkami co znów doporwadziło do rozluźnienia w naszych szeregach. Rosjanie jeszcze próbowali, jeszcze „szarpali”, ale głównie za sprawą naszego bramkarza spotkanie przegrali 22 – 24.

Zdecydowanie zawodnikiem meczu i bohaterem naszej drużyny był Sławomir Szmal, który w meczu zanotował 21 udanych interwencji na 43 rzuty (49%). Najwięcej bramek po naszej stronie rzucił młody skrzydłowy – Łucak (4 bramki). Polscy piłkarze ręczni, po raz kolejny pokazali że specjalizują się w horrorach. Dla nas najważniejsze jest, to że był to horror z happy endem i nasi reprezentanci grają w kolejnej rundzie ME. A tam, to już może zdarzyć się wszystko.