Tak jak mogliśmy się spodziewać, rozpoczął się zmasowany atak medialny na Warszawiaków, tak aby zniechęcić ich do udziału w próbie obalenia prezydent m.st. Warszawy. Po serii niefortunnych wydarzeń i medialnych wpadek (afera z biletami w Wilanowie, zalany tunel Wisłostrady, „rzeka” Toruńska a także podwyżka biletów ZTM oraz nowe opłaty za nieczystości) Hanna Gronkiewicz-Waltz zamknęła się w ratuszu wraz z najlepszymi pijarowcami i wspólnie przeczekała burzę związaną z dostarczeniem podpisów. Do całej sprawy dochodzi jeszcze komunikacyjny chaos w Warszawie- której prawie połowa jest w tej chwili rozkopana, zaś firma obsługująca przetarg na II linię metra wciąż nie może sobie poradzić z przekopaniem 200 metrów na Świętokrzyskiej, tak aby przynajmniej I nitka pracowała bez przeszkód. Tutaj warto przypomnieć dumne deklaracje z 2008 roku, że II linią metra pojedziemy.. na Euro 2012. Niemniej jednak porzućmy znęcanie się nad władzą, przejdźmy do rzeczy, „Wieże oblężnicze manipulacji, katapulty czarnego PR-u, i wielkie tarany cynizmu uderzają w mury, deszcz medialnego ognia i kamieni spada na ludzi”(1). Radia niemal w każdych wiadomościach podkreślają kolejne otwierane miejsca w Warszawie, telewizja transmituje piękne warszawskie parki, nawet klimatyzację w autobusach włączyli, zaś większość warszawskich kontrolerów z ZTM wypuszczono na wakacje, władza rozpoczęła „ocieplanie” wizerunku. Telewizja przygotowuje kolejne sygnały podprogowe. Do sprawy zaangażował się nawet miłościwie nam panujące PRM, który publicznie zaapelował o „nie branie udziału w tym referendum”, niestety ta wypowiedź zasiała potworne spustoszenie wśród lemingów w Warszawie. Dzień po tej wypowiedzi, gdy pojawiła się ona w TVN-ie, przeprowadziłem sondaż wśród znajomych lemingów, którzy de facto byli niezdecydowani w kwestii pójścia na ewentualne referendum, otóż 90% z nich z oburzeniem stwierdziła, że na referendum sie nie wybiera, jak TVN nakazał, pomimo tego, że jeszcze 2 dni temu się wahali.

Jest to najniebezpieczniejszy manewr w historii władzy PO w Polsce. Leming ma to do siebie, że jak się go raz zniechęci, to na wybory do parlamentu europejskiego z pewnością nie pojdzie, ale co gorsza na wybory w 2015 również. Potwornie ciężko będzie zachęcić tych ludzi z powrotem do pójścia do urn w 2015. Warto rozwinąć wątek, dlaczego tak ważnym jest, aby lemingi uczęszczały na wybory, otóż w masie ludzkiej głupoty i demokracji,  gdy głosuje mało ludzi, głosują głównie ci, którzy chociaż minimalnie znają się na polityce i wtedy od razu jakość wyborów jest lepsza, dlatego PO do ostatku sił będzie walczyła o to, by frekwencja w 2015 była jak największa, tak by ludzi interesujących się polityką przykryła głupota ciemnych mas, brnących ślepo „wypełnić swój obywatelskich obowiązek”.

Wracając do obecnego referendum. Co jeśli pospolite ruszenie zakończy się obaleniem Pani prezydent? Tuż za bramą ratusza ustawili się już głodni władzy politycy- burmistrz Ursynowa komunista i medialny celebryta Piotr Guział z ramienia lewicy, Piotr Gliński (promowany w kuluarach przez PIS) a także Przemysław Wipler z Republikanów oraz JKM z Nowej Prawicy, choć dwaj ostatni przyznali, iż „działają osobno, razem uderzają” w związku z tym, decyzję o tym który z nich wystartuje podejmą pod wpływem sondaży.

Wszystkie te rozważania nie mają jednak większego sensu, ze względu na możliwość (i raczej pewność) powołania komisarza, ze względu na nieodległy czas do następnych wyborów. A tym może znów zostać HGW.. sprawa zapowiada się arcyciekawie i zobaczymy czy arogancja władzy sięgnie zenitu, czy też ograniczą się do zamiany HGW na Kidawę-Błońską bądź też Julię Piterę, która przecież kandydowała na ten urząd już w 2002.

Podpisów zebrano 232 tysiące, warto przypomnieć, że zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego, podpis jest ważny już w momencie, gdy da się rozczytać PESEL, ponieważ z niego można wydobyć resztę informacji. Władza ma jednak w zwyczaju odrzucać owe podpisy (2)

Tak czy owak, frekwencja w Warszawie w 2010 wyniosła 50%, w tej chwili aby referendum było ważne, musi w nim wziąć udział przynajmniej 3/5 liczby osób, które brały udział w powołaniu HGW, a tak się składa, że ta liczba wynosiła 649 049, dlatego, aby wynik był wiążący, do urn musi pójść 389 430 osób. Ta liczba wydaje się nierealna. Komisarz wyborczy ma czas do końca sierpnia na sprawdzenia poprawności podpisów i odrzucenie jak największej ich ilości, poźniej jest 50 dni na ogłoszenie referendum. Przypada to na październik, a to z kolei jest niekorzystne dla władzy- ludzie powracają z urlopów, wszystkich dopadnie jesienna depresja, do tego dojdą jeszcze codzienne problemy, o których zapomina się w wakacje. Dlatego cel jest jeden, nie osiągnięcie magicznej liczby 389 430 osób.

Upadek Warszawy oznacza arcytrudną sytuację dla Platformy nie tyle w przyszłorocznych wyborach do PE, które już spisała na straty, co w wyborach w 2015, z 2 powodów, po pierwsze ze względu na wspomniane już zniechęcenie lemingów, po wtóre, od kilku miesięcy trwa największa operacja PIS-u od 2010, chodzi mianowicie o manewr Józefa Goebbelsa z Lippe w 1933 (wówczas socjaliści, gdy ich notowania poleciały łeb na szyję, wykorzystali wszystkie środki na lokalne wybory w maluteńkim landzie Lippe-Detmold, by następnie zacząć głosić:”dziś Lippe- jutro całe Niemcy”, wyszło genialnie). Jarosław Kaczyński jako doskonały strateg na krótką metę zrobił to samo- wczoraj Rybnik, dzisiaj Elbląg (typowy „lemingrad”), jutro Warszawa a pojutrze cała Polska.

Z ratusza słychać pomrukiwania i śmiechy: „I tak Wam się nie uda”. I jako Warszawiak od pokoleń oraz człowiek nastawiony wrogo do obecnej klasy politycznej, szczerze obawiam się, że głos ludu, będzie tożsamy z sygnałami podprogowymi, które rozpoczną się w TVN-ie wraz z początkiem października.

Niech żyje wolna Polska!

(1)- Sformułowanie stworzone przez prof. UV dr. hab. Krzysztofa Rybińskiego

(2)- Sprawa KNP w wyborach 2011