Prawdą jest – przynajmniej dla mnie, że światem rządzi rynek, przy czym niewielu tak naprawdę rozumie jego istotę, nieskończoną logikę i moc sprawczą. Rynek to nic innego jak WOLNY WYBÓR. Wolny, czyli nie wymuszony przez nikogo. Przydałoby się mieć też między czym wybierać. Załóżmy jednak, że jest i wtedy rynkiem zaczynają przewodzić konsumenci, widzowie, czytelnicy, słuchacze, kierowcy samochodów, rowerów, pijacy, …….narkomani zresztą też. Tak było od wieków, tak jest i będzie, a na przykład tacy związkowcy mogą sobie dalej pluć z pogardą na tę odwieczną zasadę. Wszak ich celem – związkowców – jest dalej dbać o pracownika, konsumenta mając za nic, zupełnie przy tym zapominając, że robotnikiem jest się przez 8 godzin, a konsumentem resztę doby. Cóż. Toster, by w końcu zrozumiał, ale związkowiec już niekoniecznie.

My z Ikonowiczem – związkowcem, co to twierdzi, że podatki są za niskie się na szczęście nie znamy, tak więc możemy oddać rynkowi co jego i przytaknąć, że światem rządzi ekonomia, która wbrew przekonaniom wielu, wcale nie ma zbyt dużo wspólnego z pieniądzem, giełdą i bankami. Przedsiębiorczość istniała i miała się świetnie już w czasach, kiedy o pieniądzach jeszcze nawet nikt nie marzył. Ekonomia moi drodzy to nauka o szczęściu, samozadowoleniu i komforcie, która każe dążyć człowiekowi do czerpania jak największej korzyści, po jak najniższym koszcie. Człowiek nie znosi być robiony w trąbę i ucieka od niekomfortowych sytuacji od razu, gdy pojawi się substytut czegoś, co obecnie wciąż używa, ale z wielkim obrzydzeniem i przymuszając się do tego niemiłosiernie.

Dla ignoranta sytuacja, którą teraz przytoczę, byłaby umysłem nie do ogarnięcia. W życiu nie mógłby znaleźć wytłumaczenia, jak życie i byt dwóch miliarderów mogłoby zależeć od ludzi zarabiających 2 tysiące na miesiąc? A jednak – to prawda, bo jak już wspomniałem to konsument – ten malutki i niepozorny – rządzi Światem. Wyobraź sobie sytuację duopolu na rynku…….. a, choćby i obuwia. Istnieje dwóch wielkich producentów, ale przez swą chciwość przenoszą produkcję do kraju gdzie, ogólnie rzecz biorąc, pracownicy od wieków robią badziew. Konsumenci kupują te buty, ale z braku alternatywy. Obuwie jednak się coraz szybciej rozkleja, ludzie są wściekli, psioczą, ale nabywają towar dalej. W pewnym momencie pojawia się drobny przedsiębiorca, który zauważywszy niszę na rynku i poirytowanie kupujących, postanawia robić sam buty. Wyroby okazują się świetne i zdobywają coraz większe grono klientów. U naszych dwóch bonzów obuwniczych, sytuacja wygląda jednak inaczej. Buty, a właściwie szmelc obuwiopodobny zaczyna zalegać w magazynach i biznesmeni ponoszą straty.

Tyle tytułem wstępu

Ten schemat jest tak uniwersalny, że w końcu powtarza się w każdej sytuacji. Ku mojej ogromnej uciesze zaczyna przenikać do świata mediów. Media w Polsce były dotychczas w komfortowej sytuacji. Koszty wejścia na rynek były tak wielkie, że w zasadzie nikt nawet nie przymierzał się do zaryzykowania – swoisty oligopol. Nasze rodzime media są wszak ewenementem na skalę światową, gdyż powstały z wielką pomocą finansową i merytoryczną komunistów. Powstały – pośrednio – dzięki komunistom i w służbie komunistom. Ta symbioza i kooperacja świata polityki, szklanego ekranu i gazet trwa już od 25 lat i trwałaby w najlepsze dalej. Przetrwałaby nawet to, że ludzie już doskonale przejrzeli wszystkie mainstream’owe sztuczki autorstwa pseudodziennikarzy, robiących z ludzi idiotów, byle tylko zatuszować to co rzeczywiście dzieje się w Polsce, ale mimo to lud musiał to oglądać. Polacy naprawdę już nie wierzyli w te manipulacje i tematy zastępcze. Mimo to główny nurt miał się dobrze. Tak szczerze to ma się nadal, ale – biorą pod uwagę trendy i to, że każdy człowiek zawsze woli lepiej, aniżeli gorzej, woli taniej, aniżeli drożej i woli być rzetelnie informowany, aniżeli okłamywany i to jeszcze w tak bezczelny i irytujący sposób – nie potrwa to długo. Należy ubolewać, że nie było alternatywy na rynku, która mogłaby pokierować opinią publiczną wcześniej.

Jednak to już pomalutku przeszłość. Przeszłość podyktowana w końcu „Niewidzialna ręka…..mediów”. Największy spadek, bo aż o 800 tys. widzów, zanotowały „Fakty”, należące do stacji ufundowanej przez Kiszczaka. „Tomasz Lis na żywo” stracił 540 tyś. widzów! Jednak natura próżni nie znosi, ale o tym za chwilę. Obywatele do tego stopnia nie chcą tego propagandowego chłamu oglądać, że nawet Rząd, któremu służą ufundował dla nich wszystkich nagrodę (za nasze pieniądze, a jakże). Już niedługo na rzecz zarówno publicznych, jak i prywatnych mediów będzie pobierany podatek – obowiązkowy i nieuchronny, nawet gdy nie masz telewizora. To haracz na tak zwaną „działalność misyjną”, czyli taką jaką mieliśmy możliwość uświadczenia przez poprzednie dekady. De facto zmusza się nas do utrzymywania tych kłamliwych marionetek rządu poprzez właśnie podatek audiowizualny.

Na szczęście przyjdzie – a jest już całkiem niedaleko – taki dzień, w którym albo ktoś podziękuje wszystkim manipulatorom medialnym typu: Lis, Durczok, Olejnik, Kuźniar i innym albo będą oni skazani na oglądanie samych siebie. Wierzę w to i liczę na ten stan rzeczy, bo oto pojawiają się bardzo soczyste, świeże, niezakłamane i ciekawe alternatywy, które zdobywają coraz większą popularność. Mam na myśli kanały na Youtube, należące do Mariusza Maxa Kolonko (MaxTV), oraz Konrada Daniela (PodziemnaTV).

Od jakiegoś czasu jestem szczęśliwym człowiekiem, który pozbył się telewizora, ale po jakimś czasie – pewnie to wynikało z tęsknoty za „gadaczem” siedzącym po drugiej stronie ekranu – postanowiłem poszukać alternatywy i natknąłem się na Max TV, czyli gościa, który siedzi gdzieś w NEW YORK i „mówi jak jest” do kamerki za 10 dolców. Wizualnie wyglądało to jak teleexpress z początku lat 90’tych, ale merytorycznie byłem bardzo zaciekawiony i poniekąd zaskoczony tym, że w końcu czegoś się DOWIADUJĘ. Jak się później okazało nie tylko ja stałem się stałym bywalcem kanału Pana Pol-America, co szło zauważyć, choćby ilością subskrybcji i odsłon. Na dzień dzisiejszy jest prawie 360 000 zapisów do kanału, a najpopularniejszy odcinek miał ponad 1,5 miliona wyświetleń (w tym 1 moje). To jednak dopiero początek tej tendencji, gdyż głód ogłupianych przez lata widzów jest bardzo solidny.

Jest jeszcze jeden kanał, który robi furorę w sieci. O ile Mariusz Max Kolonko jest osobą dobrze znaną i można się było spodziewać, że bardzo szybko wypromuje się na fali swego niewątpliwego profesjonalizmu, o tyle autor drugiego kanału przybył do nas zupełnie znikąd. Absolutnie nieznany nikomu człowiek z serii: wczoraj go nie było, a dziś jest. Pan Konrad z kolei jest bardzo wprawiony w demaskowaniu wszelkich patologii, głównie zakorzenionych w polskiej polityce i gospodarce. Bardzo dosadnie „masakruje” sporą ilość fałszu nas otaczającego i sądząc po popularności wielu już bardzo skuteczne wyczulił, a nawet zaszczepił na medialną propagandę. Kanał ma obecnie niemal 40.000 stałych fanów. Natomiast najpopularniejszy odcinek ma 78.000 odsłon. Oprócz YouTube odcinki są również publikowane na stronach Polskiepiekielko.pl, a także na moim blogu Obiektywne.pl

Nie wygląda mi to prowizoryczne, marginalne zjawisko. To nie jest chwilowy przebłysk i obywatelski foch na mainstream, który z czasem przeminie. To jest prosta i dosadna odpowiedź widzów na zaserwowany przez władzę styl medialnej debaty i relacji. Pięknie się dzieje, że program, którego jeden odcinek kosztuje podatników 300.000 zł (produkcja Tomasz Lis na Żywo), dostaje baty, pod względem oglądalności, od programu którego stworzenie kosztuje tyle co batonik czekoladowy. To piękne, że pasja wygrywa z zachłannością, a poziom merytoryczny z fałszywą grą aktorską i struganiem inteligenta.

Czyli co? Wygląda na to że, rynek, zauważywszy lepszą opcję znów zaczyna się bronić przed chłamem i ucieka w jakość, a biedny biznesmen, który zdecydował się na ryzyko, zostanie sowicie wynagrodzony?

 

Zapraszam na Obiektywne.pl

Tomasz Warawko