Andrzej Rzepliński udzielił wywiadu niemieckiemu koncernowi „Deutsche Welle”. Mówił oczywiście o swojej trudnej misji w antydemokratycznej Polsce PiS-u.

„Ustawodawca wbrew temu, co można nazwać ustawą, w ustawie decyduje o tym, kto może zostać prezesem Trybunału Konstytucyjnego. To jest jawne bezprawie konstytucyjne. To jest rysowane w taki sposób, jak zdarzające się w różnych instytucjach ustawienia konkursów personalnych, np. na profesora czy ordynatora szpitala, czy na jakąś inną funkcję w administracji publicznej, tak że konkurs jest, ale wiadomo, że Kowalski konkurs wygra. Teraz się okazuje, że to można w ustawie wprowadzić i to wbrew konstytucji. To może mieć negatywny wpływ nie tylko na konkursy na stanowiska naukowe, ale również na ustawianie przetargów publicznych” – wieszczy prezes Trybunału Konstytucyjnego.

„Obserwujemy niebezpieczne trendy w Europie, dla całej Europy. Można zapytać, gdzież te wspaniałe lata 90-te, kiedy żyliśmy w poczuciu, że Europa to najpiękniejsze, najbardziej przyjazne miejsce do życia dla człowieka. Nie ma żadnego porównania, jest całkiem inaczej. Na razie nikt wprawdzie oficjalnie nie mówi, że demokracja to była jakaś ślepa ulica, w którą szły społeczeństwa, że to nie służy dobrze państwom europejskim i narodom. Ale krytyka demokracji znajduje argumenty w zupełnie niespodziewanym miejscu” – stwierdził.

„Politycy rządzący w Polsce uważają najwyraźniej, że społeczeństwo uznało, że wynik wyborów parlamentarnych sprzed roku oznacza, że cały naród oddał pełnię władzy jednej partii i ona może z tą władzą czynić dokładnie to, co uważa za stosowne i dobre, i że nie podlega i nie może podlegać żadnej kontroli, ponieważ jest suwerenem. Tu się zapomina o rzeczy tak banalnie prostej, jak to, że sądy, wydając miliony wyroków, wydają je w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej, a Rzeczpospolitą są wszyscy obywatele, bez względu na jakiekolwiek różnice” – dodał.