Tomasz Sokolewicz, były opozycjonista torturowany przez SB na drodze sądowej chciał dociekać sprawiedliwości. Niestety, Sąd Apelacyjny w Warszawie odrzucił zażalenie Sokolewicza, dodatkowo upokarzając go uzasadnieniem wyroku.

W zeszłym roku Sąd Okręgowy w Warszawie, zasądził 50 000 złotych zadośćuczynienia za represje, które go spotkały. Sokolewicz, który był torturowany 3,5 miesiąca domagał się 2,3 miliona złotych zadośćuczynienia. Okazuje się, że kwota ponad 2 milionów której domagał się opozycjonista była równa emeryturze, jaką od 1968 do 2007 otrzymał od Państwa Polskiego – Salomon Morel – kat UB, znęcający się nad więźniami obozów komunistycznych.

Sąd, nie tylko odrzucił zażalenie Sokolewicza, ale dodatkowo upokorzył go uzasadnieniem wyroku. Otóż sąd stwierdził, że jest on słabej konstrukcji psychicznej, i dlatego wyolbrzymia doznane krzywdy.

W procesach ofiar systemu totalitarnego w tzw. III RP poszkodowani są obywatelami drugiej kategorii. Nie ma mowy o torturach, nie ma mowy o sprawcach, nawet gdy już wcześniej są znani z nazwiska. W postępowaniu sądów jest też element szantażu: jeśli będziesz nadal dochodził sprawiedliwości, będziemy w sądzie rozmawiali na temat twojego zdrowia psychicznego – mówił były opozycjonista.

Wydane dziś orzeczenie jest skandaliczne i to na tle tego orzecznictwa, w którym nie są zasądzane odszkodowania, tylko jałmużna. W którym represje stosowane w czasach komunistycznych są teraz kontynuowane poprzez słowa, których używają sędziowie – dodał z kolei mec. Antoni Łepkowski.