Saleta / foto: Screen Facebook.com

Przemysław Saleta, o którym ostatnio było cicho postanowił wybić się na polityce. Oficjalnie poparł Bronisława Komorowskiego, i udowodnił że jeśli Bóg chce kogoś pokarać to odbiera mu rozum.

Podoba mi się ostatnie 5 lat prezydentury Bronisława Komorowskiego. Przede wszystkim dlatego, że ja lubię zmiany racjonalne, lubię spokój, lubię zgodę. Kiedy w 2o06 roku wróciłem z USA, to właściwie byłem przerażony. Pooglądałem TVN24 i codziennie wydawało mi się że nic nie może mnie więcej zdziwić i codziennie się dziwiłem. Ostatnie 5 lat prezydentury to jest czas spokoju. Nawet jeśli prezydent ma inne zdanie niż rząd, to było to dopracowywane w zgodzie, bez kłótni i inwektyw. Mam nadzieję, że taki spokój będzie przez następnych 5 lat i mój głos może przyczynić się do tego, ze Bronisław Komorowski ponownie będzie prezydentem – perorował Przemysław Saleta w czasie konwencji kończącej kampanię wyborczą, a kamery pokazywały dumnego jak paw prezydent i jego równie napuszoną małżonkę. Dalej było jeszcze lepiej, kiedy przemowa zeszła na temat… strachu.

Nie jestem człowiekiem specjalnie się bojącym, niemniej jednak boję się oszołomów i zwolenników teorii spiskowych. Jak słucham tego co gadają i co obiecują, to zastanawiam się po pierwsze skąd takie pomysły, po drugie gdzie tak jest na świecie, po trzecie skąd na to pieniądze, a po czwarte skąd uprawnienia – wydukał ten, który znany jest z tego że jest znany.

Śmieszne? Żałosne? Nie wiadomo, ale skoro pan Saleta nie wie „skąd uprawnienia” to dobrze byłoby mniej przesiadywać w telewizji a więcej czytać np. Konstytucję.