Okres przedwyborczy potrafi działać cuda. Zdziałał i tym razem, gdyż przedstawiciel rządu PO – PSL w przededniu piątej rocznicy katastrofy smoleńskiej przypomniał sobie o gnijącym w Rosji wraku TU – 154.
MSZ wystosowało do Rosji notę, w sprawie zwrotu wraku samolotu który rozbił się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku i do dziś nie udało się go odzyskać. Przez prawie pięć lat, nikt z władz nie podjął konkretnych działań w celu ochrony kluczowego dowodu w sprawie, o jego zwrocie nie mówiąc. Tymczasem właśnie dziś, w roku wyborczym MSZ sobie przypomniało o sprawie.
Schetyna nie tylko wysłał notę do Rosji, ale również werbalizuje swój pogląd na tę sprawę kreując się na szeryfa dbającego o polską rację stanu.
Tej sprawy nie zostawimy (…) nikt w Polsce nie zapomniał o tym, że miejsce wraku jest w Polsce. To jest symbol tej katastrofy i symbol naszej pamięci – powiedział polski minister spraw zagranicznych.
No cóż, warto przypomnieć że polska strona pokornie przyjęła do wiadomości deklarację Rosjan z roku 2011 o tym że nasza własność pozostanie na obcej ziemi aż do zakończenia rosyjskiego śledztwa. A to jak wiadomo, może trwać jeszcze latami. A Polacy? Polacy mogą co najwyżej trwać w „pewności”, o której mówił Schetyna:
Jestem pewny, że tak będzie, że jest to kwestia, no właśnie, jakiegoś czasu, że ktoś podejmie taką decyzję, śledztwo zostanie zamknięte, a wrak trafi z powrotem do Polski.
Wolne zarty. Zostawili wrak w Rosji bo mogli im nagwizdac co najwyzej. Teraz nie jest inaczej ale beda glosno szczekac bo Rosja to teraz nasz wielki wrog. Nic sie nie zmieni pewnie przy okazji bedzie mozna uderzyc jakos w PIS a Tvn i inne nasze cudowne media beda sie zachwycac jak to nasza wladza zajmuje sie tym „nieszczesliwym wypadkiem”