Czy Prokurator Generalny Andrzej Seremet ma obsesję na punkcie ścigania za homofobię, czy nawoływanie do nienawiści rasowej bądź wyznaniowej? Takie wnioski wysnuwają się z informacji, jakie opublikował tygodnik „Do Rzeczy”.

Andrzej Seremet Foto: Youtube.com
Andrzej Seremet
Foto: Youtube.com

Wojciech Wybranowski, dziennikarz czasopisma, zauważa w swoim artykule, że w ostatnim roku niemal sześciokrotnie (w porównaniu z 2012) wzrosła ilość postępowań prowadzonych w sprawie tzw. mowy nienawiści. W roku 2013 było ich 835, z czego 719 nowych, dopiero co wszczętych.

To idee fixe Seremeta. Jest presja na to, by w sprawach homofobii, nienawiści rasowej czy wyznaniowej wszczynać dochodzenia albo wznawiać te, które wcześniej zostały umorzone z braku znamion przestępstwa – tygodnik przytacza wypowiedź niewymienionego z nazwiska „znanego warszawskiego prokuratora”.

Jedną z takich spraw jest ta związana z działalnością portalu „Nie dla islamizacji Europy”. Postępowanie w kwestii rzekomego siania przez niego nienawiści zostało dwukrotnie umorzone. Po raz drugi w październiku ub. r. i to prawomocnie. Jednak wkrótce Prokurator Generalny uznał, że umorzenie postępowania było „oczywiście bezzasadne” i je uchylił. O późniejszych wypadkach zapewne wielu naszych czyteliników przeczytało na naszym portalu – policja na wniosek prokuratury wszczęła ponownie postępowanie w tej sprawie, wezwała na przesłuchanie w charakerze świadka Damiana Kowalskiego, twórcę „Nie dla islamizacji Europy”, a gdy ten stawił się na komendzie… nie przesłuchali go, natomiast oznajmili mu, że pojadą z nim do domu i zażądali wydania m.in. komputera, telefonu, nośników danych i innych materiałów „wskazujących na jego stosunek do wyznawców islamu.” Zostały także przesłuchane osoby, które wpłacały na konto Damiana Kowalskiego pieniądze m.in. na działalność ndie.pl. Pytano ich m.in. o stosunek do wyznawców islamu.

Jak zauważają eksperci cytowani przez „Do Rzeczy”, aby móc postawić zarzuty prokuratura powinna dysponować odpowiednim materiałem dowodowym i opiniami biegłych, np. religioznawców czy kulturoznawców. Takich opinii jednak nie posiada. – To zaskakujące. Jedną z pierwszych czynności w postępowaniu dotyczącym wzywania do nienawiści wobec danej grupy powinno być zasięgnięcie eksperckiej opinii, czy do występku w ogóle doszło – komentuje dr Marcin Warchoł z Instytutu Prawa Karnego UW. Damian Kowalski złożył już zażalenie na działania prokuratury. Więcej o sprawie w najnowszym numerze tygodnika „Do Rzeczy”.