Miriam Shaded wyraziła zdziwienie związane z faktem, że Polska nie przyjmuje „dzieci z Calais”.
Prezes fundacji „Estera” stwierdziła w kontekście rzekomo małoletnich imigrantów z Calais: „Teraz Anglia zdecydowała się, że przyjmie te dzieci, de facto mogłaby też pomóc Polska, decydując się na przyjęcie dzieci do 13. roku życia. Z doświadczenia, jako prezes fundacji wiem, że wiele rodzin zgłasza się, że chętnie zaadoptowałoby takie dzieci albo zaopiekowałoby się nimi na jakiś czas. Dziwię się więc, że Polska nie reaguje w tym kierunku i nie bierze tych małoletnich bez opieki do siebie”.
„Europa nie jest nic winna imigrantom, jeżeli oni tu przyjeżdżają, to przyjeżdżają nielegalnie, jeżeli ktoś chce udzielić pomocy, to robi to dobrowolnie, z dobrego serca, a nie z przymusu (…). Fakt, że kraje europejskie godzą się na ich przyjazd, to jest już wielki ukłon w ich stronę i nie powinni mieć żadnych roszczeń, co do tego, jakie są warunki albo w jakim kraju chcą mieszkać. Jeżeli ktoś faktycznie unika przed śmiercią, to nie powinien mieć żadnych roszczeń, a jeśli ma, to możemy domniemać, że nie miał takiej tragicznej sytuacji w swoim kraju i może zostać deportowany. Większość ewidentnie nie chce przyjeżdżać do Polski, bo żądają albo Niemiec, albo Francji. Uważają, że Polska nie jest dla nich odpowiednim krajem. Co innego to są dzieci, co innego kobiety, ale tę sytuację da się szybko ocenić” – stwierdziła Shaded.
Dziwi jej brak refleksji z dotychczasowej działalności jej fundacji. Ile osób sprowadziła i ile jeszcze z nich jest w Polsce? Gdzie są pozostali? Czy nie wydaje się jej dziwne, że „dzieci” są same w Calais? Nie dziwi jej, że wśród „dzieci” zabranych do W. Brytanii nagminnie zdarzają się 20, 30 a nawet 40 latkowie? Czy nie zna wyników adopcji dzieci Somalijskich przez rodziny z USA i Kanady? Dzieci, które miały 4-5 lat, a więc niewiele. Mimo tego nie udało się ich „ucywilizować”, były tak przesiąknięte zasadami określającymi podległość kobiety i jej „niską” pozycję w rodzinie, że nie akceptowały swoich opiekunek adopcyjnych. Rozumiem jej współczucie dla dzieci, ale jest to trochę tak jak z młodą dziewczyną wychodzącą za pijaka – rzuci wódkę bo mnie kocha.