Witold Waszczykowski podjął decyzję ws. ambasadora Polski na Ukrainie. Decyzja ta jest policzkiem dla ofiar UPA i ich rodzin.

Jan Piekło to dziennikarz regularnie przedstawiający UPA jako „organizację narodowo-wyzwoleńczą”. Rok temu Piekło stwierdził w rozmowie z „Dziennikiem Polskim”:

Nie widzę nic złego w tym, że Ukraina chce uczcić ludzi, którzy walczyli z komunistycznym reżimem. Zdarzył się wtedy epizod bratobójczej walki między Ukraińcami a Polakami, doszło do zbrodni wołyńskiej, ale to tylko część historii UPA, która ma również inne karty.

Nowy ambasador sprzeciwiał się m.in. uchwale Sejmu RP w 70. rocznicę ludobójstwa na Wołyniu. Uważał, że: 

uchwalenie podobnej uchwały wywołałoby konflikt z mieszkańcami zachodniej Ukrainy, dla których UPA i Stepan Bandera to bohaterowie.

Jest również przeciwny tworzeniu filmu „Wołyń”.

Jan Piekło uważa, że tworzenie takiego filmu jest nie na czasie, bo nie sprzyja pojednaniu dwóch narodów. Podkreśla, że film na temat Wołynia powinien być wspólną pracą polskich i ukraińskich grup twórczych – relacjonowało „Radio Swoboda”.

To bardzo zły moment dla takiego filmu, bo część polskiego społeczeństwa jest manipulowana. W Polsce jest taki ksiądz Isakowicz-Zaleski, który kieruje się stanowiskiem rosyjskim, mówi tylko: Wołyń, Wołyń – dodał Piekło.

To tylko część wypowiedzi nowego ambasadora. To, że taki człowiek został mianowany przez Witolda Waszczykowskiego, jest po prostu skandalem.