W ubiegłym roku przeciwnicy uwięzienia Zygmunta Miernika rozbili przed siedzibą SN w Warszawie miasteczko namiotowe. W poniedziałek odwiedziliśmy protestujących.

Na czas aresztu Zygmunta Miernika rozwijamy miasteczko namiotowe – ogłosił w sierpniu 2016 roku Adam Słomka. Miasteczko zostało poświęcone, wydarzeniu towarzyszyła wspólna modlitwa. Kapłanem, który udzielił błogosławieństwa, był legendarny kapelan Solidarności i przyjaciel ks. Popiełuszki – ks. Stanisław Małkowski.

W styczniu 2017 roku Zygmunt Miernik odsiadujący karę za rzucenie tortem w sędzię podczas procesu Czesława Kiszczaka w roku 2013 warunkowo wyszedł na wolność, ale namiotowe miasteczko wciąż funkcjonuje, zorganizowano nawet kilka instalacji ukazujących degrengoladę sądownictwa III RP.

Protestujemy po to, by wywalczyć sprawiedliwość, żeby Polacy mieli uczciwe urzędy. Nie zgadzamy się na wyroki skazujące za drobne przewinienia, a z drugiej strony nie zgadzamy się na uniewinnienia osób znajdujących się u władzy lub bogaczy – powiedział jeden z organizatorów.

Uczestnicy protestu domagają się również dekomunizacji sądów oraz urzędów. Chcą, by rządzili Polacy, a nie funkcjonariusze, którzy po wojnie pojawili się tu z nadania Stalina, przekazujący przywileje swoim dzieciom i wnukom. Wśród postulatów mających usprawnić system polskiego sądownictwa jest powołanie Ławy Przysięgłych.

Chcemy, by w sądach było coraz więcej uczciwych i nieskorumpowanych ludzi. Często słyszymy o przypadkach kradzieży sprzętów elektronicznych czy ubrań przez osoby, które później osądzają – często niesprawiedliwie – innych ludzi. Chcemy wprowadzenia Ławy Przysięgłych, by zwykli obywatele siedzieli obok sędziów, sprawdzali dowody i wpływali na decyzje odnośnie wyroku – tłumaczą pomysłodawcy.

Miasteczko namiotowe znajduje się na placu Krasińskich nieopodal Pomnika Powstańców Warszawy, ma stać tam do czasu, kiedy: „Polacy odzyskają swój kraj”.