Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Polski, kilka dni temu opublikowało analizę próbek pobranych w Smoleńsku i badanych pod kątem występowania materiałów wybuchowych. Wynikało z niej, że nie znaleziono śladów m.in totylu. Jak ujawnia „Do Rzeczy”, okazuje się że analiza zawiera liczne błędy i nieścisłości.

Z dokumnetu CLKP wynikało, że: „w poddanych analizie próbkach pobranych podczas sekcji ekshumowanych zwłok oraz z powierzchni wytypowanych miejsc i elementów szczątków ww. samolotu nie ujawniono śladów pozostałości materiałów wybuchowych oraz substancji będących produktami ich degradacji”.

Naczelna Prokuratura Wojskowa, dopatrzyła się prawie 30 nieścisłości w analizie Laboratorium i o ich wyjaśnienie poprosiła w dokumencie odesłanym CLKP. Wśród pytań, na które autorzy analizy nie udzielili odpowiedzi są m.in te o to dlaczego specjalne, profesjonalne urządzenia do wykrywania materiałów wybuchowych w stosunku do kilkuset próbek dały wynik pozytywny. Prokuratura domaga się też przedstawienia: „szczegółowego wywodu obejmującego przeprowadzenie czynności badawczych oraz analizę ich wyników, które doprowadziły do wykluczenia obecności materiałów wybuchowych bądź substancji będących produktami ich degradacji”.

Ponad rok po artykule, który informował o odnalezieniu śladów materiałów wybuchowych na wraku TU – 154, śledczy wciąż nie potrafią ani wyjaśnić przyczyn takich wskazań (w pastę do butów wierzą chyba tylko wyjątkowe lemingi) ani tej hipotezy ostatecznie wykluczyć. No jeśli po takim czasie, kiedy wiele można było sfałszować, kiedy to i owo mogło wywietrzeć nie da się na 100%, rzetelnie i merytorycznie wykluczyć obecności materiałów wybuchowych to znaczy, że coś było i wciąż jest na rzeczy.

 

na podstawie: dorzeczy.pl