Najnowszy Tygodnik „W Sieci”, przynosi historię tajemniczej śmierci polskiego konsula w Bejrucie. Tajemnicze niejasne okoliczności, opieszałość polskich służb i cała otoczka towarzysząca tej tragedii coś mi przypomina. Coś, co zaczęło funkcjonować jako political – fiction, ale teraz można doszukać się drugiego dna.

Zacznijmy po kolei. W najnowszym numerze tygodnika braci Karnowskich, znalazł się tekst autorstwa Witolda Gadowskiego pt. „Dlaczego zginął konsul?”. Znajdujemy w nim opis tajemniczego zaginięcia i zgonu polskiego konsula w Bejrucie – Wojciecha Gawrysiuka. W drugiej połowie kwietnia w Libanie odbywała się pewna uroczystość. Wtedy po raz ostatni widziano polskiego dyplomatę, jak w trakcie uroczystości wychodził na przechadzkę z młodą Libanką. Następnego dnia, martwe ciało kobiety znaleziono na jednej z plaż. Nigdzie jednak nie było polskiego konsula. Powiadomione o tym polskie służby, delikatnie mówiąc nie nadały sprawie poszukiwania polskiego dyplomaty „priorytetu”. Najlepiej o tym świadczy choćby to, że przysłany teoretycznie do pomocy dyrektor Inspektoratu Służby Zagranicznej w ciągu trzech dni sprawie zaginięcia Polaka poświęcił godzinę (!) a resztę czasu spędził na zakupach i zwiedzaniu czy fakt, że przybyli do Libanu funkcjonariusze Agencji Wywiadu zabezpieczając sprzęt Gawrysiuka nie sprawdzili nawet jego zawartości. Jeszcze gorsze świadectwo polskim urzędnikom wystawia fakt, że MSZ przekazał zgłoszenie o zaginięciu polskiego konsula miesiąc po tym, jak resort Radosława Sikorskiego otrzymał je z placówki w Bejrucie. Ostatecznie w maju 2013 roku, znaleziono martwego konsula. I tu zaczyna się szereg kolejnych tajemnic i niejasności. Libańscy lekarze, stwierdzili wystąpienie „rozległego krwiaka po prawej stronie czaszki”, co znów zostało zinterpretowane jako efekt „możliwego działania osób trzecich”. Służby libańskie kilkakrotnie wyrażały gotowość do współpracy z polska stroną, jednak polska strona nie była tym zainteresowana. Przyjęto, że polski konsul po prostu… utonął. Tak się jednak składa, że po badania anatomopatologiczne wykluczyły prawdopodobieństwo utonięcia – nie wykryto m.in obecności wody w płucach. Równie ważne jest to, że Gawrysiuk brał udział w triathlonie, musiał więc świetnie pływać a także wielokrotnie miał informować znajomych, że nie kąpie się na plaży Ramlet al Baida (na której go znaleziono), ze względu na to że w tym miejscu jest niebezpieczne morze… Autor tekstu sugeruje, że związek ze śmiercią mogła mieć libańska ekspozytura wywiadu rosyjskiego… Tyle tytułem strzeszczenia artykułu Witolda Gadowskiego. Zainteresowanych odsyłam do źródła.

Teraz druga część tekstu. W roku 2012 wydano książkę Tomasza Sekielskiego pt. „Sejf”. Pomijając kilka wtrętów politycznych, w których pan redaktor nie powstrzymał się przed dowaleniem opozycji jest to absolutnie kawał kapitalnej literatury sensacyjno – kryminalno – politycznej. W skrócie, w zamachu w Bagdadzie ginie polski ambasador i jego obstawa. Na początku wydaje się, że przyczyną był splot nieszczęśliwych wypadków. Oficjalna wersja, przedstawiana obywatelom i wybrance jednego z poległych żołnierzy mówi o wypadku, ofiary są nawet szkalowane i oskarżane o paserstwo. Z czasem na jaw wychodzą powiązania polskich służb specjalnych i innych wysoko postawionych osób w państwie, które zamieszane były w nieczyste interesy typu przemyt, z obcymi wywiadami. Ci którzy to odkryli i wpadli na trop, musieli zginąć. Okazuje się, że celowo zaniechano niektórych działań zabezpieczających, by pozbyć się świadków nieczystych gier i interesów.  Na ślad prawdziwego przebiegu zdarzeń w Iraku wpada dziennikarz i zbliżający się do emerytury policjant. Obaj ze względu na to, że zadarli ze służbami, kończą tragicznie. Książka pokazuje, że w istocie żaden polityk nie sprawuje realnej władzy. Wszyscy siedzą w „kieszeni” służb, które dysponują rozmaitymi hakami na najwyższe osoby w państwie i rozgrywają nimi jak chcą. Służby specjalne, w obronie własnych, często ciemnych interesów są w stanie posunąć się do zdyskredytowania,  sfingowania dowodów przeciwko niewygodnej osobie aż wreszcie nie cofną się przed zamordowaniem osób, które im zagrażają. Sekielski oczywiście zarzeka się, że powieść jest z gatunku political – fiction, ale ciężko nie dostrzec pewnych aluzji i prób ujawniania za pomocą fikcji, realnych mechanizmów działania służb nie tylko w Polsce.

Zestawienie tych dwóch przykładów nie ma absolutnie na celu sugerowania, że polski konsul w Bejrucie padł ofiarą intrygi polskich służb. Pragnę pokazać, że służby to ogromna wiedza. A wiedza to władza. Korzystając z tej potęgi, służby rozpanoszyły się i poczuły się bezkarne. Stąd wiele związanych z nimi niejasności i tajemnic. Wiele również zatuszowanych afer. Nie da się wygrać ze służbami, wielu którzy tego próbowali kończyło tragicznie, w najlepszym wypadku skompromitowani usuwali się na margines życia publicznego. Należy jednak, starać się minimalizować zagrożenie z ich strony. A czy obecny minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski jest osobą, która jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo polskim dyplomatom czy zwykłym obywatelom? Niestety nie. Jest zajęty lansowaniem się i twitterowymi popisami. W jego rękach jest życie wielu ludzi, ale pokazuje że absolutnie sobie z tym nie radzi. Jego opieszałość i niekompetencja są bardzo poważnym zagrożeniem. Do starć ze służbami potrzebni są mężowie stanu, krystaliczni, odporni i twardzi. A nasz drogi minister bardziej przypomina wystraszonego pierwszaka, za wszelka cenę starajacego się uniknąć dręczenia przez silniejszych kolegów. Nie powierzyłbym mu opieki nad paprotką a tymczasem odpowiada za zdrowie i życie ludzi. W Polsce dochodzą jeszcze – spowodowanie latami komunizmu –  zdecydowanie wyższe niż dopuszczalna norma powiązanie polskich służb ze służbami rosyjskimi. A one – nie trzeba chyba nikogo przekonywać – nie mają na uwadze dobra Polski.

Jak mówi autor „Sejfu”: „Niezależnie od tego kto rządzi w państwie, służby to jest państwo w państwie. Kontrola nad nimi jest bardzo trudna, jeśli w ogóle jest możliwa. Służby zawsze zasłaniają się tajemnicą państwową. Człowiek, który tam się pojawia z zewnątrz, zachłystuje się tym że poznaje kulisy i mechanizmy, które kierują całym światem.” „Jako obywatele, za małą wagę przywiązujemy do tego co państwo o nas wie. Pozwalamy państwu na bardzo dużą kontrolę nas. Państwo ma olbrzymie bazy danych na nasz temat. Służby mogą włącząc na kilka dni podsłuchy, nie informując o tym nikogo. Nie mam zaufania do służb specjalnych, ponieważ robiły różne rzeczy, które nie miały moim zdaniem nic wspólnego z interesem państwa ani ochroną bezpieczeństwa”.

W tym kontekście warto zwrócić uwagę na nasilającą się ostatnio nagonkę na likwidatorów WSI. Opublikowany raport z likwidacji miał rzekomo „odsłonić” Polskę, sprawić że stała się bezbronna. Taki ruch miał zagrażać życiu naszych agentów… Jakoś niewielu dzisiejszych moralizatorów mówi o tym, że istnienie WSI było prawdziwym zagrożeniem dla Polski. WSI były kontynuacją PRLowskich służb ściśle związanych z Rosją. Nie dokonano czystek, za nasze „bezpieczeństwo” odpowiadali byli agenci, SBcy i kolaboranci. Wielu agentów było na usługach Moskwy, przez WSI przewijały się osoby zamieszane w aferę FOZZ… Czy dopuszczenie rosyjskich szpiegów do polskich tajemnic takich jak właśnie choćby lista agentów nie niosło o wiele większego zagrożenia? Czy to nie wystawiało Polski na nieopisane niebezpieczeństwa i straty? Czemu to nie budziło u Palikotów, Lisów czy Komorowskich sprzeciwu i obaw? Ano dlatego, że nie o bezpieczeństwo Polski i Polaków im tak naprawdę chodziło a o utrzymanie status – quo, o ochronę interesów wąskiej grupy osób. Zaraz zaraz, czy to nie w kontekście pana Palikota i Komorowskiego pojawiały się wspomnienia o wspólnych polowaniach w rosyjskich lasach wespół z „podsyłanymi przez dawne KGB – niby sąsiadów”? Czy to nie Komorowski jak podaje „Do Rzeczy” był jednym z cywilnych wiceministrów MON, kiedy prezydentem był sowiecki namiestnik i zdrajca – Wojciech Jaruzelski?

Pomimo formalnego rozwiązania wojskowych służb, macki KGB i GRU wciąż oplatają Polskę. Brak do końca przeprowadzonej lustracj i dekomunizacji w polskich służbach musi prowadzić do powstawania przeróżnych teorii spiskowych. Część z nich jest bzdurami, ale niestety wiele w nich również prawdy. Niewygodnej, bolesnej dla wielu środowisk – ale prawdy! Czas uświadomić sobie, że to właśnie służby rządzą światem i to one kreują rzeczywistość zgodnie ze swoimi interesami.

 

na podstawie: „W Sieci”, T. Sekielski – „Sejf”, youtube.com, „Do Rzeczy”;