Cztery dni po 10 kwietnia, wbrew licznym głosom oburzonych, czujących ucisk z powodu pewnych tematów, decyduję o przytoczeniu jeszcze jednej kwestii związanej z wydarzeniami sprzed pięciu lat. Choć uważam, że zdroworozsądkowe podejście do sprawy, to podejście charakteryzujące się spokojem i rzetelnym posługiwaniem dowodami, to jednak niektóre pojawiające się wypowiedzi trzeba nazywać po imieniu, gdyż są niegodne sprawowanych przez ich autorów urzędów.
Do tego typu głosów jaskrawo wpisują się stwierdzenia Bronisława Komorowskiego. W wywiadzie, którego udzielił w Programie I Polskiego Radia, kolejny raz dał wyraz już nie tylko własnemu ograniczeniu– to robi się już nudne – ale przede wszystkim słabości polskiego państwa, które nie może być silne, póki władzę sprawują określone środowiska.
Powołanie międzynarodowej komisji, która mogłaby możliwie niezależnie zbadać przyczyny, jakie doprowadziły do śmierci prawie stuosobowej delegacji polskich patriotów, według Komorowskiego jest „czymś zdecydowanie niestosownym i przedwczesnym”. No tak, przecież trudno nie określić jako „niestosowne” działań nie będących po myśli Rosji. Ale chwilę… Czyż ten sam prezydent Komorowski nie wpycha Polski w konflikt rosyjsko-ukraiński, w którym opowiada się po stronie Ukraińców? Dlaczego w tej sprawie nie dostrzega niestosowności? I wreszcie „przedwczesność” działań na rzecz rozwikłania zagadki smoleńskiej – minęło pięć lat, tak naprawdę opinia publiczna nie wie nic, co można by było przyjąć z niezachwianą pewnością, a głowa naszego państwa mówi, że jest zbyt wcześnie. Do kiedy mamy czekać? Temat ten nie straci swojej wagi i nie zostanie zapomniany, jak chciałyby niektóre środowiska. Jest „przedwcześnie”, dobre sobie. Mam szczerą nadzieję, że ów kandydat przedwcześnie ogłosił swoje zwycięstwo w nadchodzących wyborach.
„Jeśli ktoś chce udowadniać całemu światu, że Polacy sami nie potrafią załatwiać swoich spraw i że muszą mieć doradców, rozjemców i ekspertów zewnętrznych, to ja się mogę tylko temu dziwić.” – ocenił polski prezydent. Smutna jest rola człowieka, który musi komentować podobne brednie. Nie trzeba być bardzo zaangażowanym w kwestię smoleńską, by bez namysłu stwierdzić, iż owszem – Polska w postaci obecnych włodarzy nie potrafi załatwić tej sprawy. Wcale nie „Polacy”, jak stwierdza Komorowski umywając przy tym ręce, zrzucając odpowiedzialność na prawie czterdzieści milionów dusz, ale właśnie rządzący, nie tylko w tym jednym aspekcie nieskuteczni i bierni. Szkoła demagogii Platformy Obywatelskiej w czystej postaci. Wybiórcze opiniowanie – raz możemy być niezależni, w wielu innych razach poddańczo chylimy głowy.
Pytany o potrzebę zwrotu wraku przez stronę rosyjską, odpowiada: „Zawsze jest pytanie, czy wrak jest absolutnie niezbędny do tego, aby dokonać ostatecznego podsumowania śledztwa”. Ależ skąd! Czy główny dowód może być w śledztwie potrzebny? Powróżmy z fusów. Rzućmy monetą. To wszystko i tak będzie bardziej wiarygodne niż ustalenia rządowych komisji, którym podobne wypowiedzi odbierają resztki powagi i wprost pokazują, że Smoleńsk należy według nich zatuszować.
„Prokuratura jest w sytuacji trudnej, ze względu na to, że nie mogą liczyć na łatwą współpracę ze stroną rosyjską, aczkolwiek tu też podobno jest jakiś postęp. Oprócz tego prokuraturze przyszło działać w warunkach bardzo trudnych wewnętrznie w Polsce, w momencie śledztwa w Polsce niektóre środowiska ogłosiły – nie czekając na jakiekolwiek ustalenia – wersję o zamachu, wybuchu, mgle i innych rzeczach.” – dodaje Bronisław Komorowski. Skoro „podobno jest jakiś postęp” możemy być chyba spokojni. Zupełnie niepotrzebnie włączyłem się w nurt opiniowania tego tematu. Gdybym wiedział wcześniej o zapewnieniu prezydenta, kwestia ta byłaby dla mnie jasna i bez narzekań oczekiwałbym na jej rozwiązanie. „Podobno”, „jakiś”… Do kogo ta mowa? I jeszcze te kłody rzucane pod nogi prokuratury przez „niektóre środowiska”. Sądziłem, że prokuratorzy są niezależni i nie poddają się wpływom żadnych środowisk, przez co mogą swobodnie pracować, nie wsłuchując się w głosy krzykaczy. O ludzka naiwności!
Czy jakakolwiek z przytoczonych wyżej wypowiedzi może budzić zdziwienie? W końcu wyszły one z ust reprezentanta rządzącej partii, której związki ze sprawą są co najmniej niejasne. Dochodzi do tego fakt, iż przedstawicielem tym jest przecież słynny ze stosownych zachowań Bronisław Komorowski. Nie trzeba chyba dodawać nic więcej.