Alarmujące doniesienia z Lublina a konkretnie z tamtejszego UMCSu. Jak podaje lublin.gazeta.pl, jedna ze studentek skarży się na to, że … wykładowcy wymagają znajomości tytułów i autorów książek, z których muszą się uczyć.

Zaszczuta studentka UMCSu, tłumaczy że dziś wśród studentów rządzą komputery, xero i drukarki a oni samo często korzystają z już wcześniej opracowanych materiałów. Przyznacie więc Państwo, że żądanie od dzisiejszych nowoczesnych studentów znajomości tytułów i autorów książek to wyjątkowe bestialstwo i okrucieństwo. Przecież znalezienie takich szczegółowych informacji jak autor dzieła wymaga nie lada wysiłku. Trzeba otworzyć przeglądarkę, wpisać kilka słów kluczy i wśród wyświetlonych wyników znaleźć ten konkretny, nas interesujący. Huk pracy. A jeszcze nie daj Boże, w pewnych momentach trzeba by odwiedzić bibliotekę… To dopiero wyzwanie ponad siły dzisiejszego studenta. Przecież jest tyle ciekawszych rzeczy do zrobienia… Impreza, impreza, no i rzecz jasna impreza. I jak tu w natłoku obowiązków znaleźć czas na coś innego… Kopiuj i wklej to jedyna rada na dzisiejszych zabieganych młodych ludzi, przyszłość naszego narodu.

Studentka, która poskarżyła się portalowi gazeta.pl jest na piątym roku prawa (!)Wykładowca miał czelność zwrócić się do niej następującymi słowami:

„Proszę podać autorów i nazwy książek z których kazałem się uczyć”.

No co za zwyrol, chiałoby się rzec. Toż to zwierzę nie człowiek… Ja się pytam gdzie jest policja, gdzie jest prokuratura, gdzie jest ABW i Rzecznik Praw Obywatelskich? Gdzie wreszcie reakcja Trybunału Praw Człowieka? Gdzie stanowisko przywódców  Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych?

Ja osobiście po przeczytaniu dramatycznego apelu studentki zamarłem. Łzy płyną mi strumieniami i z głośnym hukiem skapują na podłogę. Nie mogę się pozbierać. Jako student III roku a więc młodszy kolega solidaryzuję się w „bulu” i „nadziei” na lepsze jutro i na ukaranie bestii z UMCSu.

na podstawie: lublin.gazeta.pl