„Unia Europejska jest odpowiedzią na wojny wywołane przez kierujące się nacjonalistycznymi ideologiami państwa narodowe. Po okresie pokoju i dobrobytu do głosu znów dochodzą w Europie groźne nacjonalizmy” – czytamy w Sueddeutsche Zeitung.

Wiceszef renomowanego Instytutu Historii Współczesnej w Monachium Magnus Brechtken napisał na łamach gazety, że w okresie powojennym wielu mieszkańców Europy zdawało sobie sprawę, że już pierwsza wojna światowa „wyrosła z agresywnego nacjonalizmu”, który od XIX wieku dominował w polityce między państwami europejskimi. Jak dodał, druga wojna światowa była skutkiem „ekstremalnej formy tego nacjonalizmu: woli narodowych socjalistów rasistowskiego panowania nad światem”.

Jego zdaniem „Dzięki wspólnym projektom w gospodarce i polityce, jak również milionom prywatnych kontaktów, zachodnia część Europy mogła przez kilkadziesiąt lat cieszyć się pokojem i dobrobytem.  Proces europejskiej integracji okazał się czynnikiem wzmacniającym dobrobyt”.

Według Brechtkena od kilku lat w wielu regionach Europy widoczne są „tendencje przeciwne” do integracji.  „W ofercie pojawił się znów nacjonalizm”. „Cyniczni, ale odnoszący sukcesy przywódcy polityczni, liczą na krótką pamięć historyczną”.

Brechtken jest rozczarowany postawą Polski, Węgier i Czech. Odnosząc się do sytuacji w Polsce, napisał, że rząd PiS-u „wykorzystuje pomoc UE do finansowania swojej koncepcji przebudowy państwa”. „Z ideologiczną werwą subwencjonuje socjalne prezenty dla swojej klienteli wyborczej. Podkopuje dotychczasowy trójpodział władz w państwie prawa oraz proces modernizacji, który umożliwił ekonomiczny rozkwit w minionych dwóch dekadach”.

„Równocześnie rząd PiS-u rozbudza wśród swojej klienteli nastroje nacjonalistyczne, wysuwając wobec Niemiec roszczenia reparacyjne. Budzi resentymenty, które – jak wierzono – zostały przezwyciężone, oczekuje jednak nadal pieniędzy, które w znacznym stopniu pochodzą z niemieckich wpłat netto do budżetu UE. Ponieważ czuje się zagrożony przez putinowską Rosję, domaga się ponadto niemieckiej solidarności w NATO przeciwko zagrywkom Moskwy” – czytamy.

Jak stwierdził historyk, nowe nacjonalizmy ujawniają „groźny zwrot kulturowy w europejskiej polityce”. „Jeżeli zwyciężą, skończymy tam, gdzie byliśmy w 1945 i 1914 roku: w konkurencyjnej walce między egocentrycznymi państwami narodowymi, które uważają, że muszą zdobyć przewagę nad innymi. Amnezja historyczna stanowi realne niebezpieczeństwo”.