Dziś wchodzi w życie tzw. ustawa o bestiach. Jak alarmuje prof. Monika Płatek z Uniwersytetu Warszawskiego, prezydent podpisując ją przyzwolił na wprowadzenie prawa charakterystycznego dla systemów totalitarnych. „Została napisana na wzór niemieckiej, lecz z lat 30. XX wieku, gdy modna była eugenika, doktryna zakładająca likwidowanie jednostek społecznie szkodliwych.

Źródło: Commons.wikimedia.org

Przeciwko tej ustawie, nazywanej także „lex Trynkiewicz”, zaprotestowało ostro Polskie Towarzystwo Psychologiczne. W swoim apelu do Prezydenta RP władze tej instytucji napisały m.in., że: „Ustawa powstawała przy jednoznacznym sprzeciwie i braku akceptacji nie tylko instytucji psychiatrycznych, Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, Specjalisty Krajowego ds. Psychiatrii, Samorządu Lekarskiego, lecz także Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Komitetu Helsińskiego oraz wielu innych instytucji i osób, w tym także wybitnych prawników. Mamy do czynienia z paradoksalną sytuacją, w której głos tych, którzy są specjalistami od diagnozy i terapii, jest lekceważony, dezawuowany i pomijany, decydują natomiast ci, których wiedza medyczna i terapeutyczna jest znikoma, fragmentaryczna, najczęściej mało aktualna.

Kontrowersje wokół tej ustawy wzbudza m.in. jej uniwersalność. Jak zaznacza prof. Piotr Kruszyński z Uniwersytetu Warszawskiego: „Ustawa została tak napisana, że wobec każdego osadzonego można zastosować bezterminowo środek izolacyjny, czyli zamknąć go w tzw. psychuszce pod pozorem, iż jest niebezpieczny dla otoczenia„. Prof. Płatek zauważa także, że: ” Ta ustawa może być instrumentem do rozprawienia się przez rządzących i aparat przymusu z osobami niewygodnymi. Przez każdą władzę„.

Czy nowe prawo było aż tak potrzebne? Prof. dr hab. Józef Gierowski z Uniwersytetu Jagiellońskiego zauważa, że: „obowiązująca w Polsce Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego jest aktem prawnym cieszącym się na świecie powszechnym uznaniem, głównie z uwagi na swój kompleksowy charakter, spójność i konsekwencję przyjętych rozwiązań, jasne określenie praw przysługujących leczonym, eksponowanie nie tylko szczegółowych problemów związanych ze stosowaniem przymusu w psychiatrii, lecz przede wszystkim upodmiotowieniem osób przeżywających różnorodne kryzysy psychiczne. Ustawa traktuje zdrowie psychiczne jako szczególnie cenną wartość społeczną i skutecznie jej strzeże. Od trzech lat obowiązuje w naszym kraju wprowadzony rozporządzeniem Rady Ministrów Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego. Konkretyzuje on cele Ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, nadaje im jasno określone formy, możliwe do praktycznej realizacji, obliguje liczne pozamedyczne instytucje do aktywnego udziału w realizacji wspomnianych celów. Jest aktem prawnym starannie, perfekcyjnie i kompleksowo sformułowanym. Problem jednak w tym, iż pozostaje on niezrealizowaną deklaracją, co usprawiedliwiać ma trudna sytuacja finansowa państwa.

Profesor Gierowski dodaje także, że wątpliwym jest rzekomy cel terapeutyczny takiego prawa. Podkreśla również fakt, iż „szeroko rozumiana psychiatria ma leczyć, wspierać i pomagać, kształtować pozytywne postawy wobec osób chorych i zaburzonych psychicznie, zapobiegać stygmatyzacji i wykluczeniu społecznemu, nie zaś zastępować wymiar sprawiedliwości w realizowaniu jego podstawowych celów i zadań, zabezpieczających porządek prawny, w tym także poprzez izolację społecznie niebezpiecznych jednostek.” Okresla on jako sprzeczne z fundamentalnymi zasadami państwa prawa i regułami współczesnej terapii, aby rolę instytucji leczniczych sprowadzać do funkcji izolowania niebezpiecznych grup sprawców. Nie wolno tak instrumentalnie traktować instytucji psychiatrycznych, jej pacjentów i pracowników. – dodaje profesor.

Wielu podkreśla, że ta ustawa łamie fundamentalne zasady demokratycznego państwa prawa. Po pierwsze tą, że prawo nie działa wstecz. Przymusowa, bezterminowa izolacja orzekana po odbyciu przez więźnia kary pozbawienia wolności może stanowić naruszenie tej zasady – mówi dr Adam Bodnar, wiceprezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Zamiast tego, jego zdaniem lepiej byłoby wprowadzić np. dozór elektroniczny. Po drugie, ustawa ta może łamać zasadę, że nie sądzi się nikogo dwa razy za to samo. Jak podkreśla prof. Monika Płatek, według orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, jeśli coś, co jest oficjalnie nazywane leczeniem, a de facto staje się pozbawieniem wolności – trzeba to uznać za łamanie prawa.

Aby skazać kogoś na wieloletni pobyt w zakładzie psychiatrycznym, dyrektor zakładu karnego, w którym przebywa dany więzień, będzie musiał wszcząć postępowanie w sprawie jego przeniesienia tamże. Kieruje on wniosek  o uznanie danej osoby za „stwarzającą zagrożenie” do  właściwego sądu okręgowego. Następnie – najpóźniej siedem dni potem – sąd powołuje biegłych psychiatrów oraz biegłego psychologa albo biegłego lekarza seksuologa. Z urzędu ustanawia także pełnomocnika dla osoby, której dotyczy wniosek. Ostateczna decyzja w sprawie oskarżonego musi być wydana najpóźniej cztery tygodnie po tym okresie.

Zdaniem prof. Piotra Kruszyńskiego lex Trynkiewicz może się obrócić przeciwko całemu społeczeństwu. W ustawie, wśród zaburzeń osobowości, z powodu których osoby skazane będą musiały być przymusowo zamykane w  Krajowym Ośrodku Terapii Zaburzeń Psychicznych, są także takie, które nie są uznawane za choroby psychiczne. Chodzi m.in. o osobowość fanatyczną, pieniaczą, histeryczną, lękliwą czy bierną. Cała sytuacja przypomina z jednej strony historię ACTA, kiedy pod pozorem słusznych regulacji, chciano wprowadzić ograniczenia wolności. Z drugiej także założenia psychiatrii represyjnej ZSRR (metody represjonowania przeciwników politycznych w Związku Sowieckim od  lat 50. do 80. XX wieku). Jak to się skończy w Polsce? Czas pokaże.

na podstawie: dziennikpolski24.pl, ptp.org.pl, gazetaprawna.pl