Groteskowa wizyta prezydenta Bronisława Komorowskiego na Ukrainie jeszcze dobitniej pokazuje, jak bardzo jego działanie skierowane jest na szkodę państwa polskiego i jego obywateli. Pokutne ukorzenie się przed narodem ukraińskim to policzek wymierzony w polskość.

Komorowski zadeklarował na środowej konferencji prasowej w Kijowie, że Polska nie uchyli się od uczestnictwa w pokojowej operacji ONZ na Ukrainie, gdyby takowa miała ewentualnie nastąpić. „Zakładamy, że jest możliwe rozwiązanie oparte o kraje niezaangażowane, ale gdyby były inne decyzje, Polska nie uchylałaby się od uczestnictwa w tego rodzaju operacji” – stwierdziła głowa naszego państwa. To kolejne już pchanie Polski w konflikt, który nie powinien nas dotyczyć.

„Polska stała, stoi i stać będzie na stanowisku, że Ukraina powinna mieć prawo do ubiegania się o członkostwo w UE i w innych strukturach świata zachodniego” – dodał. Szkoda tylko, że silna Ukraina, to słaba Polska. Choć przecież w wizji Bronisława Komorowskiego obydwa narody łączy niewymowna przyjaźń, co można wprost wyczytać z jego wypowiedzi. W kontekście swojego wystąpienia przed Radą Najwyższą Ukrainy, powiedział: „Będzie to dla mnie okazją do powiedzenia o perspektywie dalszej współpracy i przyjaźni polsko-ukraińskiej”. Nie wiem skąd wzięło się owo przekonanie, przecież przyjaźń polsko-ukraińska nie występuje nawet w legendach czy baśniach.

„Polska nie traktuje stosunków z Ukrainą koniunkturalnie. To nie jest kwestia chwilowego emocjonalnego uniesienia, ale kwestia wyciągnięcia lekcji z trudnej historii Polski, Ukrainy i relacji polsko-ukraińskich” – o czym mówi ów absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego? O jakiej alternatywnej historii, która choć trudna, każe pałać do siebie miłością?

Na dowód tej wielkiej sympatii, Polska już przedtem zaoferowała Ukraińcom 100 mln euro kredytu. To kolejna ogromna pomoc finansowa płynąca na wschód wprost z naszych kieszeni. Wcześniej było wynoszące 300 mln zł wsparcie dla ukraińskich przedsiębiorstw, w obliczu gdy rodzime firmy są zabijane przez podatki i biurokrację, a młodzi przedsiębiorcy nie mają perspektyw na rozwój. Programy dofinansowujące studentów ze wschodu, wysokie stypendia, o których Polak w Polsce (sic!) może tylko pomarzyć. Kto zwróci nam te „pożyczki”? Co dostaniemy w zamian?

Ukraina niezwłocznie odpowiada na naszą przyjaźń „przyjaźnią”. Podczas wizyty Komorowskiego uhonorowano członków Ukraińskiej Powstańczej Armii, nadając im status bojowników o wolność Ukrainy. Czczenie morderców polskich obywateli, w dodatku w obecności prezydenta Polski, to naplucie w twarz naszemu narodowi.

Nieuporządkowane sprawy historyczne odbierają oficjalnym władzom prawo do nazywania wrogów przyjaciółmi. Tymczasem polityka obecnej głowy państwa zmierza niemal do poddaństwa na rzecz wschodniego sąsiada. To jawne działanie na szkodę Rzeczypospolitej, które musi zostać w przyszłości odpowiednio rozliczone.