Foto: Wikimedia Commons

Przypuszczałem co może się dziać w mediach głównego szamba po wyborze Tuska na szefa Rady Europejskiej. Jednak sytuacja ze studia programu „Tomasz Lis na żywo”, pokazała jak mało umiem sobie wyobrazić.

Naczelny medialny pluszak tej ekipy rządzącej – Tomasz Lis w swoim programie zapowiedział Donalda Tuska. Ten wszedł do studia i wtedy, jak na komednę podniosły się ze swoich krzeseł barany i osły w różnym wieku. Stanęły na baczność i odśpiewały gromkie „Sto lat”. Kiedy skończyli swoją żałosną prostytucję polityczną, Tomasz Lis mając swoich widzów za jeszcze większych debili ze sztucznym skrępowaniem wydukał:

– Ja mam pytanie do publiczności. Ja tego nie organizowałem prawda?

No i nasze osiołki i baranki a właściwie osły i barany roześmiały się sztucznie i równie mało wiarygodnie potwierdziły, że to była ich inicjatywa a Lisek nie maczał w tym swoich brudnych paluchów. No pewnie, tak bardzo spontanicznie, tak bardzo improwizowano…

Wczoraj nastąpiło przekroczenie kolejnej granicy sprzedania się. Rozumiem chęć wystąpienia w telewizji, ale można przy tym chyba zachować elementarną godność i honor. Odśpiewanie „Sto lat” najgorszemu premierowi po 1989 roku jest szczytem głupoty i ignorancji. A jako, że nie wierzę we własną inicjatywę „artystów” – Tomuś zrobił swoje… – to do głupoty i ignorancji dodam jeszcze, że był to szczyt upodlenia. Propaganda, jakiej nie wymyśliłby Urban. Brawo Tomuś, przerastasz Mistrza.

Zastanawiam się, czemu na przykład państwo na trybunach nie zaczęli lizać tyłka swojemu nowemu Prezydentowi Europy. Obrzydliwe? Eee tam, jakie obrzydliwe?? Przecież przyjemnie by było naszemu WODZOWI. A zrobienie dobrze takiej osobistości to chyba wartość nadrzędna…

Lis, Kaczor (Donald), stado baranów i osłów. Ale jaja, szopka we wrześniu. Ludzie, ludzie cuda ogłaszają.