„Przemówienie PBS jak przemówienie min. Becka z 1939 roku? Gadka o honorze kosztowała nas 6 mln trupów. Oby tym razem rachunek był niższy” – napisał na Twitterze Radek Sikorski.

O jakich trupach myśli były szef MSZ? Czy naprawdę uważa polskie ofiary wojny za ofiary Józefa Becka? Bo wpisywałby się tym samym w coraz modniejszą ostatnio narrację (głównie Niemiec i Rosji), że to Polska jeśli nie wywołała, to przynajmniej sprowokowała II wojnę światową. W rzeczywistości twardo broniliśmy swojej suwerenności, bo powiedzieliśmy „nie” niemieckim roszczeniom. I wobec takiego dictum zarówno Niemcy jak i Rosja dokonały IV rozbioru Polski.

Polskie stanowisko było konsekwencją słów Becka. Przypomnijmy, co ówczesny minister spraw zagranicznych powiedział w Sejmie 5 maja 1939 r.: „My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor.

Dziś Radek Sikorski – jeden ze współczesnych następców Becka – nazywa to pogardliwie „gadką”. Czyli honor nie ma żadnego znaczenia?

Można lubić/nie lubić ministra Becka, ale nawet krytycy uważają go za polityka z klasą. Porównując do niego Beatę Szydło, były minister Radek – zamiast dokopać obecnej premier przez przypadek ją pochwalił.

Ale analogie do sytuacji z września 1939 r. rzeczywiście istnieją. Wtedy Niemcy postawiły Polsce ultimatum (m.in.: powrót do Rzeszy Wolnego Miasta Gdańsk, korytarz na Pomorzu z eksterytorialną autostradą i linią kolejową). Dziś ultimatum (rozwiązanie spraw Trybunału Konstytucyjnego) stawia nam Komisja Europejska.

Ale Radek Sikorski zdaje się w ogóle nie cenić suwerenności dzisiejszych państw. Ostatnio w wywiadzie dla szwedzkiej gazety stwierdził, że Ukraina powinna zrezygnować z praw do Krymu i Donbasu. Jego wypowiedź – co nie powinno dziwić – natychmiast podchwyciła rosyjska agencja Ria Novosti.

A zatem, rezygnujemy z suwerenności? Rezygnujemy z honoru? Co nam zostaje? Szczęśliwie Radek Sikorski nie jest dziś ministrem spraw zagranicznych.