Unijna agencja policyjna Europol przypadkowo umieściła w internecie dane z około 50 śledztw dotyczących grup terrorystycznych.
Ujawnione dokumenty zawierały informacje z ponad 50 różnych policyjnych dochodzeń, w tym nazwiska i numery telefonów podejrzanych o terroryzm, niezabezpieczone żadnym hasłem. Do incydentu doszło, gdy były pracownik Europolu wziął akta do domu i skopiował je na dysk twardy podłączony do internetu.
Informacja ta została potwierdzona przez Sophie in’t Veld, holenderską europosłankę zajmującą się ochroną danych. „Wyciek danych Europolu może zaszkodzić wymianie informacji. Ochrona danych jest podstawą współpracy organów ścigania” – napisała na jednym z portali społecznościowych.
Z agencji wyciekło około 700 stron poufnych dokumentów, które zawierały m.in. numery telefonów powiązanych z działalnością terrorystyczną. Większość dotyczy śledztw sprzed około dziesięciu lat.
„Europol zmienił swoją politykę zanim doszło do wycieku i dostęp do takich informacji spoza budynku agencji nie jest obecnie możliwy” – przekonuje rzecznik Europolu Jan Op Gen Oorth.
Nie tylko u nas na stanowiskach są idioci! Mało pocieszające.
Zwłaszcza w UE na stanowiskach są idioci… gdyby nie idioci, nie byłoby mierzenia krzywizny banana, zjawiska ślimaka-ryby, regulacji długości płomienia świeczki… 🙂 🙂