Kadr z filmu „Stalin w kolorze”

          Do 18.06.2014 Donald Tusk mógł jeszcze „rżnąć głupa”, że Polska jest demokratycznym krajem. Na sucho również uchodziły premierowi afery, które sprawnie kamuflowano za pomocą usłużnych mediów i lemingów, które we wszystko były skłonne uwierzyć, jednak akcja napadu przez ABW na siedzibę WPROST nie zostanie już puszczona władzy płazem, gdyż okazała się zwykłym faszystowskim barbarzyństwem, jakiego nie powstydziłby się sam Józef Stalin. Szanowni Państwo jesteśmy świadkami upadku rządu Tuska, a autorem tego upadku jest sam Donald Tusk.

Premier Donald Tusk był – do dziś – człowiekiem, który wraz ze swoimi doradcami i mainstreamem tworzył doskonałą machinę do okradania i okłamywania Polaków. Słońce Peru kocha niezależne media, póki go nie prześwietlają. Wiele afer, machlojek,  niespełnionych obietnic i przestępstw uchodziło rządzącym płazem, właśnie dzięki tym skonsolidowanym i genialnym działaniom.

Materiały, opublikowane przez tygodnik WPROST były rażąco szkodliwe dla władzy. Każdy kto miał z nimi styczność; czytał stenogramy lub słuchał tych nagrań wie, że miały moc pogrążenia rządu i ukazywały skalę zepsucia, a właściwie ostatnie stadium zdychania III RP. Jednak wystąpienie Premiera na konferencji prasowej – choć oczywiście kłamliwe, zmanipulowanie i obśmiane przez społeczeństwo – było rewelacyjne pod względem aktorskim, na tyle fantastyczne i uspokajające, iż można by było po tygodniu lub dwóch przejść do porządku dziennego, gdyby tylko Tusk zechciał siedzieć cicho i pozwolił umrzeć aferze śmiercią naturalną. Z takim zapleczem politycznym, medialnym i prawnym jakim szef PO dysponuje było to absolutnie możliwe, czego świadkami byliśmy nie raz.

Sprawni intelektualnie ludzie z pewnością zauważyli, że w tej aferze nie chodzi, ani o podsłuchy Belki, ani Nowaka, ani Bieńkowskiej, bo to już premier wytłumaczył, lemingi łyknęły i wtedy Tusk z pewnością odpuściłby dalsze działania, które przy okazji rozdrapały by świeże blizny. Zresztą poświęcić kilku „pionków” dla perspektywy trwania dalej tego rządu to dla premiera żadne poświęcenie, wszak Państwo jest jego, a raz zdobytej władzy nigdy nie miał zamiaru oddać.

Wszystko szło już w kierunku wyciszania sprawy, ale niestety dla Tuska wyszło coś strasznego, a mianowicie informacje, że tych taśm i osób podsłuchiwanych jest znacznie więcej, a tematy poruszane na tych nagraniach mogłyby zahaczać o najbardziej skrywane przez rząd sekrety, w tym również o Smoleńsk. Kto wie, czy po kilku kieliszkach wódki, któryś ze świetnie poinformowanych, wysokich członków Platformy nie chlapnął, że w Smoleńsku był jednak zamach, a Tusk robi wszystko, by tę sprawę ukryć, zatuszować i wymazać ze świadomości opinii publicznej? To tylko hipoteza, bo być może chodziło o inne fakty, wskazujące np. na poddańczość Tuska i jawne działanie na szkodę Polski i Polaków lub morderstwo generała Petelickiego, Leppera itp. Nie wiadomo co tak wystraszyło premiera, ale skoro materiałów jest, aż tyle ile podają źródła, to nie jeden szwindel lub nawet zbrodnia może być tam zapisana. Poczekajmy na publikacje, ale w tej chwili ważniejsze jest to co premierem kieruje, a im decyzje są bardziej idiotyczne (a ta taka jest) tym większy musi być lęk wydającego rozkazy.

To właśnie ten paniczny lęk Tuska, wywołany wysokim prawdopodobieństwem, że na nośnikach znajdują się takie dialogi, których już nic nie przykryje spowodował, że ABW wtargnęło nielegalnie do siedziby WPROST w celu konfiskaty wszystkich taśm. Ten lęk dał tę decyzję, a ta decyzja spowoduje polityczną śmierć Tuska już w najbliższych dniach.

Reszta zdarzeń zdecydowanie wymknęła się spod kontroli, a każde z nich jest osobnym gwoździem do trumny, można już śmiało mówić byłego premiera Tuska. Zarówno ABW, jak i Prokuratura wierzyła, że zwyczajny, chamski i bezprawny najazd na siedzibę redakcji wywoła taki strach wśród ekipy, iż taśmy zostaną przejęte w zasadzie bez sprzeciwu, ale tak się nie stało. Niestety Prawo Prasowe – w sytuacji, gdy informator zastrzegł anonimowość – daje dziennikarzowi pewien mechanizm dzięki, któremu redaktor nie ma obowiązku przekazywania informacji, jeżeli ma on podejrzenie, że przez to zostaną ujawnione dane informatora lub choćby wskazówka, która mogłaby naprowadzić służby na jego trop.  Z tego prawa właśnie skorzystali redaktorzy tygodnika WPROST, co nie spodobało się chłopcom z ABW do tego stopnia, że po przeryciu wszystkich komputerów i pomieszczeń postanowiono siłą wymusić informacje brutalnie bijąc redaktora naczelnego (link do nagrania). A tak wyglądają drzwi od gabinetu naczelnego potraktowane z buta, któregoś z psów z bezpieki.Bez tytułu

W sytuacji bezprawnego i brutalnego działania ABW na „pstryknięcie palcami” Premiera Tuska, nawet największe lemingi nie mają już wątpliwości w jak bardzo totalitarnym kraju żyją. Ten proceder może potoczyć się na wiele różnych wariantów, jednak najbardziej prawdopodobny jest wariant taki:

Tygodnik z pewnością ma jeszcze wiele do opublikowania i zrobi to z uśmiechem na twarzy. W ABW pracują najprawdopodobniej debile (co mieliśmy okazję zauważyć po kompromitacjach), więc nic nie znajdą, z uwagi na to, że materiały są pewnie fantastycznie zaszyfrowane na serwerach w chmurze. Dziennikarze zarówno wielkich mediów, jak i małych serwisów lokalnych, blogerów wyrażą oburzenie, a także solidarność z pobitym redaktorem naczelnym i każdy artykuł będzie miał jasny przekaz dotyczący tego właśnie zajścia. W końcu te środowiska wyjdą na ulicę, a jeżeli zaczną być pałowani, przekaz medialny będzie coraz ostrzejszy. W końcu na ulicę wyjdą też wszystkie grupy społeczne, które zażądają głowy Donalda Tuska. Premier będzie musiał oddać władzę.

Walkę z mediami wygrać trudno, ale ze wszystkimi mediami na raz wojny jeszcze nikt nie wygrał, a Donald Tusk z króla złodziei, mistrza oszustw i manipulacji o ponadprzeciętnej inteligencji stał się kompletnym idiotą, za sprawą jednej, nieprzemyślanej decyzji. Być może nie pomyślał o konsekwencjach tego wyboru, ale z prawdopodobnie poczujemy smród tego politycznego Trupa – już wkrótce, chyba, że premier zwoła kolejną konferencję i powie, że o działaniach ABW nie wiedział i nie ma z nimi nic wspólnego, a ten przekaz znów zostanie połknięty przez stado wyhodowanych lemingów.