foto: narodowcy.net

W ostatnią sobotę w Kijowie odbyła się Parada Równości – zorganizowana dla wtajemniczonej grupki zarejestrowanych chętnych. Tego samego dnia odbył się jednak również masowy protest antyrządowy w samym centrum miasta.

Media w Polsce zajęły się oczywiście ‘peryferyjnym njusem’ donosząc o skandalicznym ataku ukraińskich skrajnych nacjonalistów z Prawego Sektora na kordon policji eskortujący zwolenników ‘tęczowej miłości’ podczas wspomnianej parady szumnie i 'clashowo’ nazywanej ‘Kiev Gay Pride’. Tymczasem tego samego dnia, czego zafiksowane wokół jednostronnego przekazu media w Polsce zdają się nie zauważać, w Kijowie miał miejsce wielotysięczny marsz przeciwników kijowskiego rządu.

Ulicami Kijowa jak podaje agencja TASS przeszło około 3 tysięcy oburzonych żądających zdetronizowania ‘Króla Czekolady’ w związku z brakiem przeprowadzenia obiecanych reform oraz spowodowaniem niestabilności gospodarczej.

Protestujący nieśli transparenty opatrzone między innymi hasłami:

„Jesteśmy głodni”, „Podnieście emerytury”, „Precz z LGBT” etc.

Oprócz poprawienia warunków socjalnych protestujący żądali również zakończenia konfliktu we wschodniej Ukrainie.

Politolog Aleksander Pavic w wywiadzie dla RT:

Od czasu rewolucji na Majdanie nikt na Ukrainie nie cieszy się poprawą bytu oprócz tych, którzy są w zarządach organizacji i struktur jakie wywołały protesty na Placu Niepodległości…Majdan niemalże utrwalił 'oligarchiczny reżim’ jako,że obecny rząd wykluczył znaczną część społeczeństwa z możliwości wpływania na politykę. Gdy Ukraińcy porównają poziom swojego życia obecnie i półtora roku temu, to zauważą ogromne obniżenie warunków życia i wzrost problemów z przestrzeganiem praw człowieka. Nawet za rządów Wiktora Janukowycza Ukraina była bliżej europejskiego stylu życia. W kraju panował pokój, była nadzieja na rozwój ekonomiczny, spływały oferty gospodarcze zarówno z Zachodu, jak i ze Wschodu” – dodaje Pavic.”

Tymczasem wizja wejścia Ukrainy do Unii Europejskiej się oddala i pozostaje w sferze marzeń:

„Mają prawo mieć swoje marzenie, ale niekoniecznie mieć zagwarantowane członkostwo w UE w bliskiej przyszłości” – stwierdził podczas ostatniego szczytu Partnerstwa Wschodniego w Rydze przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.

Droga do UE okazała się zbyt krętą oraz pełną zarówno pokrętnych, jak i zaskakujących decyzji. Jedną z nich stało się wcielenie w struktury Armii Ukraińskiej paramilitarnej organizacji powstałej w czasie protestów na Majdanie pod nazwą Prawy Sektor, który jawnie odwołuje się do ideologii Bandery posługując się symboliką UPA również. Oficerowie Armii Amerykańskiej szkolą więc wraz z innymi sojusznikami jednostki, w których są członkowie Prawego Sektora:

They’ve allowed the Right Sector to integrate with Ukraine’s national army. You have US army officers training units with members of Right Sector in them.”

Ukraińcy „Mają prawo mieć swoje marzenie„? – szkoda tylko, że zupełnie ono nie koreluje z wizją Prawego Sektora, który nie tylko jest przeciwny integracji z UE, ale także podporządkowaniu się jakiemukolwiek zwierzchnictwu, chociażby Armii Ukraińskiej, czy decyzjom Poroszenki.

W ostatnią sobotę doszło do dość kuriozalnego ataku na dwóch frontach: tym realnym, i tym medialnym. Bojówkarze z Prawego Sektora zaatakowali Paradę Równości w Kijowie. Media nie pozostawiły na nich suchej nitki odżegnując od czci i wiary donosząc o skandalicznym ataku nacjonalistów na Tęczowy Marsz  – zapomniały jednak dodać, to co ja przypomnę – ci nacjonaliści, skrajni podkreślam, są obecnie oficjalnie częścią Sił Ukraińskich.

Wobec fiaska rządów Poroszenki i Jaceniuka, bezwarunkowe poparcie i pomoc płynące ze strony rządu w Polsce stawiają nas w roli frajerów z uporem maniaka obstających przy obcej racji stanu – która tak naprawdę nie jest ani ukraińską, ani polską. Nie trzeba być ekspertem, żeby dostrzec, że scenariusz wojny w Donbasie zaczyna coraz bardziej przypominać ten w Iraku – oby tylko ‘grand finale’ nie był podobny.