
Były rzecznik SLD zmagający się z glejakiem mózgu od pewnego czasu walczy o legalizację medycznej marihuany. Wczoraj spotkał się w tej sprawie z prezydentem.
Andrzej Duda zaprosił polityka na spotkanie poświęcone dostępowi osób ciężko chorych do medycznej marihuany.
Nigdy bym nie przypuszczał, że spotkamy się w takich okolicznościach. Pana prezydenta znam z czasów krakowskich, gdy rywalizowaliśmy w wyborach do parlamentu. Życie lubi płatać niespodzianki – powiedział „Super Expressowi”.
Pan prezydent zapewnił, że przygląda się sprawie medycznej marihuany, która mogłaby ulżyć chorym w cierpieniach. Rozumie ten problem. Słusznie argumentował, że skoro jest dostęp do morfiny, to powinniśmy mieć też dostęp do leczniczej marihuany. Oczywiście pod ścisłą kontrolą państwa. Odczułem, że prezydent jest przychylny temu tematowi. Na mnie i na mojej żonie ogromne wrażenie zrobiła pierwsza dama. To kobieta z klasą – dodał Kalita.
Były rzecznik SLD poinformował, że w rozmowie z prezydentem naświetlił fatalną sytuację służby zdrowia i to, jaką gehennę przeżywają osoby chore na raka.
Jak to się dzieje, że ludzie z pobudek egoistycznych są w stanie do takiego zaangażowania w sprawy spolecznie ważne? Gdzie ten pan był, dopoki nie zachorował? Czy wtedy nie słyszał wołania chorujących o pomoc? Jakie ważniejsze kwestie zaprzataly jego życie zawodowe jako posła? Cóż, lepiej późno niz wcale i lepiej, zeby oprócz niego także inni, niekoniecznie tak zamożni, mieli możliwość skorzystania z tego leczenia, o ile zostanie wprowadzone.