commons.wikimedia.org

Dziś Donald Tusk spotkał się w Gdańsku z dziennikarzami. Nie mogło oczywiście zabraknąć tematu taśm WPROST, ale co równie oczywiste premier znów stwierdził że nic się nie stało i zmian kadrowych nie będzie.

„Nie będzie konsekwencji wobec polityków, którzy używają brzydkich słów podczas prywatnych rozmów. Czym innym jest estetyka, a czym innym bezpieczeństwo państwa. (…)” – mówił premier. Jakoś nie skojarzył, albo to skojarzenie zignorował że istnienie tych nagrań już prawdziwym zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa z racji podatności premiera i jego ministrów na ewentualny szantaż i wymuszanie korzystnych dla konkretnych grup interesów decyzji.

Donald Tusk po raz kolejny dał do zrozumienia jaki są priorytety jego rządu w sprawie afery taśmowej:

„Po pierwsze zidentyfikować tych, którzy za tym stoją. Podkreślam, osoby, które w sposób przestępczy organizują podsłuchy nie będą dyktować rządowi jakichkolwiek dymisji. Wszyscy, którzy dokonali tego przestępstwa muszą się liczyć z konsekwencjami” – usłyszeliśmy. Czyli osoby organizujące podsłuchy muszą liczyć się z konsekwencjami i gniewem premiera… A co z osobami, które w sposób przestępczy organizowały i przyklepywały najróżniejsze polityczne deale? Czy mafijne metody, stosowane w zarządzaniu państwem a właściwie to „państwem teoretycznym” nie zasługują na potępienie. 

Tu pojawia się poważna wątpliwość. Dotychczas z każdej afery Tusk i PO wychodziły cało, ponieważ wódz rytualnie poświęcał jakiegoś pionka na którym skupiał się cały gniew obywateli a on i jego ludzie mogli dalej rządzić. Tym razem, premier wzbrania się ile ma sił, przed jakąkolwiek decyzją personalną. Czyżby bohaterowie taśm – na czele z Bartłomiejem Sienkiewiczem mieli i na premiera haka? Jakieś nagranie? Taśma? Panie premierze Naród ma prawo wiedzieć.

na podstawie: tvrepublika.pl