Foto: KPRM/flickr.com

Ledwo Donald Tusk objął stanowisko szefa Rady Europejskiej, a już zaczyna pokazywać jakie będzie miał priorytety w czasie swojej kadencji. Nie dobro własnego kraju, a przypodobanie się unijnym dygnitarzom.

W czasie wizyty w TVP Info, były premier Polski stwierdził: Musimy nauczyć się wspólnie podejmować decyzje i czasami poświęcić część swoich interesów na rzecz całej Europy. No cóż, za rządów Tuska Polska wyjątkowo poświęcała się dla innych krajów. Wystarczy wspomnieć o rurze na dnie Bałtyku, czy zniszczeniu polskiego przemysłu stoczniowego. Jeśli teraz Tusk planuje, poświęcać polskie interesy jeszcze bardziej to mamy się czego bać.

Żeby niejako zrównoważyć skutki powyższej wypowiedzi Tusk stwierdził jednocześnie: Jeśli ja coś dobrze zrobię dla Europy, to będzie to też dobre dla Polski. I na odwrót. To jest moje głębokie przekonanie, a nie jakaś ideologia. Nasze miejsce w UE to jest fajna rzecz i na tym korzystamy.

Szkoda, że zamiast populistycznych haseł Tusk nie powie prawdy. A więc, że interesy nasze i głównych państw Unii są interesami różnymi od siebie. I najczęściej niestety wzajemnie sprzecznymi.