Unia Europejska wzmacnia politykę bezpieczeństwa. Ministrowie spraw zagranicznych i obrony państw UE podjęli decyzję o utworzeniu kwatery głównej dla unijnych misji wojskowych.
Stała komórka dowódcza ma koordynować najpierw misje stabilizacyjne w Mali, Somalii i Republice Środkowej Afryki. Decyzja o utworzeniu takiej komórki zapadła na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych i ministrów obrony państw UE w Brukseli.
Niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen nazwała tę decyzję „bardzo ważnym krokiem” w kierunku wspólnej, unijnej polityki bezpieczeństwa i obrony. Komórka dowódcza ma rozpocząć pracę w najbliższych tygodniach. Według informacji brukselskich dyplomatów placówka ruszy jeszcze w marcu i do czerwca będzie w pełni gotowa do działania. Przewiduje się w niej grono 30-35 pracowników.
Oficjalnie nowa instytucja nazywa się Military Planning and Conduct Capability (MPCC). Unia Europejska świadomie unika pojęcia „kwatera główna” ze względu na stanowisko Wielkiej Brytanii, która sprzeciwia się tworzeniu europejskiej armii. Podobne stanowisko ma też szereg innych państw unijnych, które w pierwszym rzędzie stawiają na NATO lub są neutralne.
Stała komórka dowódcza jest „dużym krokiem do przodu, ale nie jest to europejska armia” – stwierdziła szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini. Według informacji z kręgów dyplomatycznych, MPCC mogą podlegać także misje wojskowe, w których przewidziane jest użycie broni. Należą do nich na przykład antypiracka unijna operacja morska i wojskowa „Atalanta” oraz misja UE „Sophia” na Morzu Śródziemnym. Do tej pory ich kwatery główne znajdowały się w krajach członkowskich UE.
Von der Leyen powiedziała, że z powołaniem do życia centralnej komórki dowódczej „bardzo konkretne” stały się starania o wzmocnienie wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony UE. Starania te wszczęły ponownie Niemcy i Francja w połowie ubiegłego roku po decyzji Brytyjczyków o wystąpieniu z UE.
Szefowie dyplomacji i resortów obrony państw unijnych zajmowali się na posiedzeniu w Brukseli także opcją, która przewiduje, że tylko część państw członkowskich UE uczestniczy w stałych strukturach współpracy w dziedzinie obronności. Traktat unijny przewiduje takie rozwiązanie, dotąd jednak z niego nie korzystano. Mogherini wyjaśniła, że UE pracuje jeszcze nad „szczegółowymi kryteriami” w związku z tym zamierzeniem. Zaznaczyła, że projekty w ramach takiej współpracy muszą przynieść „wartość dodaną” na płaszczyźnie całej UE.
Zdaniem von der Leyen możliwym przedsięwzięciem byłoby utworzenie „mobilnego, gotowego do akcji europejskiego szpitala”, centrali logistycznej czy Europejskiego Funduszu Obrony. Niemcy, Francja i Włochy spierają się jeszcze na temat tego funduszu. Paryż i Rzym domagają się, by zakupy sprzętu, na co potrzeba blisko 5 mld euro rocznie, były finansowane przez obligacje. Berlin stanowczo nie zgadza się na takie rozwiązanie.
Oby tylko się na tym skończyło.
Bo jak utworzą europejskie siły zbrojne, to będą bez litości pacyfikować wszelkie ruchy nie po myśli lewactwa z brukseli.
Nie podobają się imigranci, to siły zbrojne zrobią w takiej Polsce porządek i już nikt nie będzie podskakiwał brukselskim zapijaczonym kacykom.