Eurogendfor, czyli „Europejskie Siły Żandarmerii” to inicjatywa, która obejmuje na chwilę obecną sześć krajów UE: Francja, Hiszpania, Portugalia, Holandia, Rumunia oraz Włochy. Celem organizacji ma być „wzmocnienie zdolności zarządzania przyszłymi kryzysami międzynarodowymi oraz zintegrowane podejście do prowadzenia misji policyjnych w kilku państwach”. Bruksela obawia się czegoś?
Rozmowy o inicjatywie Eurogendfor rozpoczęły się jeszcze dziesięć lat temu, w 2003 roku podczas nieformalnego spotkania ministrów obrony, które odbyło się w Rzymie.
Główną cechą tej zbrojnej organizacji jest jej bardzo duża elastyczność. Eurogendfor ma interweniować szybko, a działać może zarówno z innymi oddziałami jak i całkowicie autonomiczne. Może reagować w „każdej chwili konfliktu celem przywrócenia istniejącego wcześniej porządku obok lub w zastępstwie lokalnej policji”.
Na chwilę obecną kontyngent jest mały, może liczyć maksymalnie do 2500 policjantów, jednak jest w stanie zjawić się w ciągu trzydziestu dni w dowolnym zakątku świata. Wśród cech, które czynią dla wielu Eurogendfor znienawidzoną formacją, jest w pewnym sensie jej „nieograniczoność”. Powodowane jest to faktem, iż policjanci tej formacji nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za swoje działania w państwie w którym działają.
na podstawie: stratrisks.com / realistnews.net / whatreallyhappened.com
Przecież Priwislanski Kraj (dawna nazwa – Polska) ma już zatwierdzone przepisy, gdzie nie tylko Eurogendfor będzie mógł pacyfikować niezadowolonych z władzy w Polaków, ale także siły porządkowe z krajów pozaunijnych w tym m.in. z Białorusi, Obw. Kaliningradzkiego (Rosji) i Ukrainy.
A przysłużyli się temu potworkowi prawnemu ludzie z otoczenia Pana Komorowskiego.